Podróż na Południe

Zamapurze słynie z plenerowego festiwalu muzyki ludowej w Czerwonym Klasztorze. Muzycy chętnie demonstruj+/- techniki gry i instrumenty.

Nie do końca wiadomo, dlaczego od czasu do czasu ruszamy w podróż. Może dla przerwania monotonii codziennych zajęć i tych samych twarzy, a może z chęci bycia kimś innym lub dotknięcia nowych spraw.
Jest jeszcze kilka innych możliwości, ale żadna nie tłumaczy w pełni podjęcia trudów wędrówki. Podróżowanie zatem istnieje jak inne obszary naszego życia i warto zadbać, aby przynosiło zadowolenie i pozytywne kontakty.
Podróże, tak jak jedzenie i muzyka, mogą być dobre i złe. I podobnie jak w przypadku dobrego jedzenia i interesującej muzyki cena nie jest gwarancją jakości. Najbardziej cenię podróże obdarowujące nas silnymi inspiracjami i wiedzą, w rejony, gdzie odczuwa się równowagę i kultura przenika się siecią powiązań z dziką przyrodą. Takie podróże wiodą najczęściej na Wschód - nie zawsze jest to geograficzny wschód - raczej miejsca, które dają nam to, co utraciliśmy lub to, co chcielibyśmy mieć w pobliżu nas. Są też całkiem bliskie rejony, gdzie znajdujemy wszystko to czego bezskutecznie szukamy na miejscu. Ale podróżować trzeba się nauczyć, bo nie jest to umiejętność pojawiająca się samoczynnie.
Krajem spełniającym kryteria miejsca, gdzie warto wyruszyć jest Słowacja. Ale porzućmy stereotyp taniego piwa i narciarskich wyciągów, które wielu zasłaniają prawdziwe powody podróżowania na Południe. O podróży na Słowację potrafią powiedzieć tylko: było fajnie...

Karpaty

Słowacja jest najbardziej "karpackim" krajem z wszystkich, które góry te mają na swym terytorium. Ponad 70 procent powierzchni Słowacji zajmują Karpaty, przy około 40 procentach jakimi pochwalić się może - uznawana za potentata karpackiego - Rumunia. Trudno się dziwić, że kultura Słowacji jest właściwie kulturą Karpat w czystej postaci. Od pierwszych chwil na Słowacji - co zazwyczaj łączy się z przekroczeniem jakiejś przełęczy - odczuwamy zmianę. Mimo, że granicę ze Słowacją przekraczałem setki razy, nie umiem określić, co powoduje to wyraźne uczucie zmiany - smak i zapach powietrza, światło, przestrzeń czy jeszcze coś innego. Dla mnie zmiana ta ma znamiona ulgi, jak po wyjściu z gmachu sądu, opuszczeniu zatłoczonego autobusu lub kiepskiego baru.
Być może odczuwamy to, że - odwrotnie niż w Polsce - wszystko na Słowacji ciąży na południe. Rzeki mające swój początek na południowej stronie Tatr należą do zlewiska Morza Czarnego. Jest tylko jeden wyjątek - Poprad, który w trudny do wytłumaczenia sposób zakręca i przebijając się przez obniżony łuk Karpat w rejonie Muszyny łączy się z Dunajcem, rzeką biorącą swój początek po północnej stronie Tatr. Miejsce tego symbolicznego połączenia przeciwległych stron Tatr leży pomiędzy Starym a Nowym Sączem.
Przestrzeń na Słowacji to jeden ze skarbów, które dawno utraciliśmy. Mniej wprawni wędrowcy opowiadają, że na Słowacji "jest pusto". To nie jest prawda. Na Słowacji nie jest pusto, tylko kultura mieszkańców tej krainy zrodziła prosty, efektywny i nie zabijający przestrzeni sposób budowy osad, wsi i miasteczek. Domy buduje się obok siebie, w dolinach rzek i wzdłuż dróg. Przestrzeni nie niszczy chaos i arogancja setek domów i pałaców, którymi popstrzone są nasze góry. Wrażenie, które niektórzy nazywają "pustką" jest tylko nie uświadomionym dotknięciem przestrzeni, wartości w Polsce deficytowej.
Zapach powietrza mówi nam, że wkraczamy na tereny gdzie winogrona i papryka nie musi być trzymana w szklarniach. Tak więc mamy do czynienia z przekroczeniem granicy kulturowej, którą wytyczyli Rzymianie. Słowacja jest w dużej części na obszarze, gdzie uprawia się winorośl i gdzie robi się własne rodzaje wina.
Ale przecież nie o wino tutaj chodzi, ale raczej o kultywowanie przymiotów ducha, zręczności dłoni, bystrości myśli czyli mówiąc krótko: jakości życia. W naszym kraju jakość myli się z ilością, ciągle więc mało wiemy o prawdziwym smaku życia.
Tatry, Mała i Wielka Fatra, Pieniny, masyw Poljany, Białe Karpaty, wulkaniczny Vihorlat, ciepłe źródła w oprawie z trawertynu i czynne gejzery ... to tylko część z miejsc, jakie mogą się stać umownym celem naszej wędrówki.

Duchy przodków

Mało jest miejsc, gdzie wyraźniej czuło by się obecność różnokolorowej osnowy z przeszłości. Ale raczej nie ponadludzkich wysiłków rycerstwa w siekaniu innego rycerstwa, a bardziej prostego i pracowitego życia w pięknym otoczeniu. Solarny symbol Karpat (który przybył podobno aż z Kaukazu!) w dziesiątkach przedstawień - od belek stropowych mieszczańskich kamieniczek po wystrugany w pniu stary ul - łączy dawną i obecną duchowość Słowacji. A duchowość ta jest bogata i ciągle posiada swoje atrybuty. W maju nie znajdziesz wsi bez prawdziwych pierwowzorów europejskich palm nazywanych tu "latkiem". Na długiej drewnianej tyce umieszcza się małe drzewko iglaste lub gałąź brzozy przybraną wstążkami. Kobiety śpiewają tu jeszcze travnice, lecznicze i magiczne pieśni zespołowe. Jest też ciągle żywa tradycja budowy instrumentów pasterskich, no i jest pasterstwo. Nie tylko to znane z obrazków z owieczkami i białymi owczarkami (na Słowacji raczej widuje się drobne, ciemne psy pasterskie), ale takie zwykłe zajęcie polegające na pilnowaniu stada bydła pobrzękującego blaszanymi dzwonkami na rozległych, górskich pastwiskach. No i można tak jeszcze długo - o Połowcach, o cerkwiach i wsi, w których nie było Akcji "Wisła", chociaż są o kilkaset metrów od tych gdzie się odbyła, o starych wierzeniach i mocy, jaka warzy się w kotle pod Gerlahem. Nie można zapomnieć o najstarszym poświadczeniu obecności neandertalczyka - "człowieka z Ganovców" pod Popradem u stóp Tatr... Pewnie każdy może mieć swoją Słowację i ja mam własną.

Moja Słowacja

Jest nią tak samo przestrzeń wolna od ludzkich skalań jak miła i rzetelna obsługa w nowym "pensjonie", gdzie za dobrą cenę otrzymamy dobre warunki i nikt nie usiłuje nawet udawać górali przesadną gwarą i zużytą aż do bólu rubasznością. Jest Słowacja, gdzie wieczorem można wejść do każdego miejsca i nie być zmuszanym do światopoglądowych dyskusji i decydowania o losach świata. Dla mnie ważna jest też prognoza pogody w Telewizji Markiza bo ona się u nas (w Karpatach) sprawdza, a ta z Warszawy nie... Są też pociągi, gdzie nikt nie dziwi się rowerom i plecakom, a ceny mają jakiś związek z rzeczywistością i zdrowym rozsądkiem.
Jeden ze słowackich rzemiePlników demonstruje fujarę pastersk+/- na tle Trzech Koron, Czerwony Klasztor Są tam też młodzi i starzy budowniczowie fujar pasterskich, koncovek, pistial, drumbli i gajdic ... Jest miejsce, gdzie - jak mówią niektórzy Słowacy - nasza przyrodzona (od: przy rodzie) wiara miała swoje święte ukrycia na długo przed i na długo po europejskiej konkwiście. Z całą pewnością moja Słowacja mieści rynek w Bardejovie i muzeum - galerię Andy Warhola, którego rodzina pochodzi ze słowackich Rusinów z okolic Medzilaborców. Czajovnie (herbaciarnie) to takie miejsca gdzie zaczynam odzyskiwać wiarę w istnienie niezależnej kultury.
Są też rzeczy o których da się już jedynie zagrać i pisać nie wolno.
Spiskie Zamagurze stało się całkiem cicho i bez fanfar miejscem ważnym dla mojego świadomego pochodzenia, należy do krainy "skąd jestem". Poszarpane skały Trzech Koron są bez wątpienia punktem odniesienia i perspektywą tej małej krainy. Pieniny należą politycznie do Polski ale ich prawdziwe oblicze i działanie docenić można tylko ze Słowacji. Nie dziwi mnie, że bractwo kartuzów wybrało prawy brzeg Dunajca na swój klasztor, nazwany potem "czerwonym". No i nie może dziwić, że braciszek (chociaż nie całkiem zakonnik) Cyprian dużo późniejszego zgromadzenia, które zajęło klasztor, uganiał się po okolicy za magicznymi ziołami i nawet odważył się polecieć w kierunku Tatr...

Jak się dostać na Słowację?

Rada podstawowa dla tych co po raz pierwszy wędrują na Słowację - trzymajcie się sprawdzonych szlaków i omijajcie Tatry! Jest kilka odwiecznych szlaków handlowych na Południe. Jantarowy, solny i miedziowy. Historia się czasem przydaje i radzę w zgodzie z nią wybrać najpiękniejszy szlak wzdłuż Dunajca. Początek tej drogi jest w Szczawnicy i wystarczy się trzymać krętego szlaku Dunajca aby idąc wytrwale w kierunku jego źródeł dotrzeć do Czerwonego Klasztoru, na Zamagurze. Dalej to już Wasza przygoda.

Marek Styczyński
Info o warsztatcie 13-18.08.2002


[Poprzedni | Spis treści | Następny]