Banany

Banany w
Brukseli...

...taki temat pojawił się jakiś czas temu w polskej prasie. Dziennikarze pisali o tym, jak to w Unii Europejskiej określano co jest bananem, a co nie jest. W Unii już w 1957 roku (od początków Wspólnoty) zaczęto ściśle precyzować długość, średnicę i stopień zakrzywienia banana... a robiono to z czysto ekonomicznych pobudek. Sprawa bananów to najgłośniejsza afera w Unii Europejskiej - nie jedyna jednak.

UE subwencjonuje....

  • prywatne magazynownanie tuńczyka
  • dostawy rasowych królików hodowlanych do francuskich, zamorskich departamentów
  • europejski przemysł produkcji puszek na ananasy (jedna, jedyna fabryka na Martynice)
  • gąsienice jadwabnika i jaja jedwabnika...(to jest świetnie przedstawione w Bananach..jak to Lisa Müller, Niemka, obywatelka Unii, chciała uzyskać subwencjonowanie dla swojej produkcji jedwabników i nie mogła biedna, bo niemieckie prawo tego zapisu UE nie wprowadziło w swoje przepisy... grosteskowy przykład...jak to zwodzi się niemieckiego, zwykłego obywatela)
  • transport ponad 160 różnych produktów mlecznych na Wyspy Kanaryjskich
  • ostatnio dotacje dostają również producenci orzechów laskowych
  • W marcu 1999 roku w niemieckich księgarniach pojawiła się książka, o frapującym tytule: "Banany dla Brukseli. O lobbystach, marnotrawieniu unijnych pieniędzy i subwencyjnych oszustwach". Autorzy, Volker Angers, Claus-Peter Hutter i Lutz Ribbe (pracownicy Euronatur - Fundacja Ochrony Europejskiego Dziedzictwa Przyrody), zadali sobie wiele trudu by w przystępny, łatwy i zadziwiająco trafny sposób opisać co dzieje się w Brukseli niedobrego, niewytłumaczalnego i nieznanego dla przeciętnego podatnika. Książka ta ma charakter raportu, relacjonuje bardzo ciekawe przykłady subwencjonowania w Unii, opisuje kto dostaje dotacje, charakteryzuje mechanizm uzyskiwania subwencji, określa siebie (tzn. podatnika) jako wściekłego Europejczyka... bo naprawdę, po przeczytaniu tej pozycji, człowiek staje się wściekły na to, co dzieje się w Brukseli.

    W Unii Europejskiej z pieniędzy podatników marnują się kwoty, których wysokość sięga miliardów. Dzieje się tak dlatego, że w Brukseli brakuje odwagi i chęci do przeprowadzenia gruntownych reform. Taki wniosek nasuwa się po przeczytaniu "Bananów...". Roczny budżet Unii wynosi 160 miliardów DM. Wielu patrzy na tę sumę łakomym okiem. Według opinii autorów z międzynarodowej fundacji Euronatur, Unia Europejska stała się w pewnym sensie sklepem samoobsługowym, gdzie się wchodzi i bierze co chce, niekoniecznie za to płacąc. "Ujawnienie w Brukseli korupcji i nepotyzmu to jeden z rozdziałów finansowego dramatu Unii. Kolejnym jest wyłudzanie pieniędzy i ich marnowanie" - tak komentuje najnowsze wydarzenia brukselskie prezes Euronatur, Claus-Peter Hutter (współautor książki). Według niego państwa członkowskie same odgrywają wstydliwą rolę w tych niecnych interesach. I tak: Niemcy bezpardonowo, jak żadne inne państwo, obłowiły się przy rozdzielaniu bezpośrednich subwencji dla dużych gospodarstw rolnych. Grecji udało się uzyskać szczególne przywileje dla swoich suszonych winogron, Wielka Brytania wytargowała specjalne dotacje dla whisky, a Francja załatwiła sobie "przerzucenie" na Unię kosztów transportu rasowych królików hodowlanych do swoich zamorskich departamentów.

    Autorzy pokazują, jak bardzo Unia Europejska popadła w manię tworzenia rozporządzeń. Ponad 400 różnorodnych komisji wymyśla ogólniki na najróżniejsze tematy. Tylko samo techniczne wyposażenie ciągników rolniczych doczekało się ponad 40 zapisów. Wielkość ząbków czosnku jest tak samo precyzyjnie wyliczona jak rozmiary prezerwatyw. Propozycje zmiany wytycznej na temat ogrzewania samochodów uhonorowano dwadzieścia cztery, skrupulatnie zapisanymi stronami.

    Na Unii Europejskiej korzysta wielu, np. firmy, takie jak Intel, Dynamit Nobel, Knauf Gipswerke, Hasseroeder, Peugeot czy Coca Cola; korzystają ci, którzy mają profity z subwencji na rolnictwo, w sposób legalny bądź nie. Wymienić tu można 3 235 włoskich rolników, którzy byli dostawcami 109 000 ton mleka, wogóle nie mając krów, czy duże mleczarnie w Niemczech i w Danii, które z mleka krowiego produkują i eksportują ser feta, nie omieszkając skorzystać z subwencji unijnych (to nic, że nazwa feta sugeruje, iż jest to grecki ser owczy). A greccy rolnicy, hodowcy owiec i kóz, którym w ten sposób zabiera się rynek zbytu mogą, na pocieszenie, skorzystać z innej formy pomocy ukierunkowanej na hodowlę kóz i owiec.

    Banany dla Brukseli. O lobbystach, marnotrawieniu unijnych pieniędzy i subwencyjnych oszustwach

    W Unii Europejskiej są dotacje, których podatnik wolałby nie oglądać. Wymienię tylko kilka z przytoczonych w "Bananach...". Subwencjonuje się uprawę kukurydzy, kosztującą około 2,5 miliardów DM, a która, jak wiadomo, jest nieprzyjazna dla środowiska, szczególnie dla wód. Następnie dotuje się oczyszczalnie ścieków, które nigdy nie zostają uruchamiane, gdyż brakuje pieniędzy na podłączenie ich do kanalizacji. Przeznacza się pieniądze na "likwidację" 13 milionów świń w Holandii, sprowadzając rolę Unii Europejskiej do roli agencji ubezpieczeniowej. Wydaje się pieniądze na uprawę tytoniu (która kosztuje 2 miliardy DM), jednocześnie zakazując reklamy wyrobów tytoniowych i przeznaczając rocznie 20 milionów DM na kampanię antynikotynową.

    Oszukują i państwa członkowskie. Niemcy, Hiszpania, Włochy, Francja zawyżyły przeciętną wysokość zbiorów zboża - niezbędną do wyliczenia kwot rekompensat - po to by zagarnąć dla swoich rolników więcej pieniędzy. Greckie urzędy dopuściły do tego, by ani jeden z 408 sprawdzanych wniosków o subwencje na rodzynki nie odpowiadał unijnemu prawu. Urzędnicy na Balearach, w jednym roku stwierdzili, że 32% złożonych wniosków zawierało nieścisłości, w następnych latach kontrolowali znacznie mniej wniosków, po to, by nie wykryć jeszcze więcej oszustw.

    Reasumując, autorzy wzywają Unię Europejską i wszystkie państwa członkowskie do drastycznych oszczędności. Istotą działań Unii powinno być konsekwentne przestrzeganie zasad subsydiowania. Nakłada ono na Unię obowiązek angażowania się tylko w sprawy dotyczące wszystkich członków. W myśl tej zasady, niemiecki podatnik niekoniecznie musi uczestniczyć w subwencjonowaniu angielskiej whisky, czy dostaw królików do francuskich zamorskich departamentów.

    Po przeczytaniu tej książki człowiek zastanawia się po co Polsce taka Unia Europejska? Musimy jednak pamiętać, że wszystko ma dwie strony, jasną i ciemną. Znajomość ciemnych stron Unii pozwoli na unikanie błędów, znajomość jasnych - dobre z nich korzystanie.

    Myślę, że te kilka rysów z "Bananów dla Brukseli" spowodowało, że chcieliby Państwo tę książkę przeczytać. Niestety jest to pozycja niemiecka i do tej pory tylko w tym języku można ją kupić, naturalnie w niemieckich księgarniach.

    (Książkę można przeczytać w Europejskim Centrum Proekologicznym)

    Katarzyna Tokarczyk
    Pytania prosimy kierować do:
    Euronatur, Grabenstrasse 24
    (w języku niemieckim lub angielskim)
    53359 Rheinbach
    tel. 0049 2226 2045
    fax. 0049 2226 17100
    e-mail: Euronatur.bonn@t-online.de
    http://www.euronatur.org/


    [ << poprzednia ] [ strona główna ] [ następna >> ]