co pozostało z tradycji?
Wiejskie ogródki Ogródki przy naszych domach są także elementem tej tradycji. Otaczały domy naszych babć, mam i sąsiadek, tak było zawsze. W Polskiej tradycji wiejskiej były ogródki kwiatowe i ziołowe. Zastanówmy się, czy warto tę tradycję zachować jako wyróżnik naszej polskiej odrębności kulturowej, zwłaszcza w obecnych czasach unifikacji i globalizacji. Polska jest szczególnym przykładem kraju w Europie Środkowej, w którym dzięki prywatnym małym gospodarstwom rolnym licznie zachowały się do czasów współczesnych miejscowe formy roślin uprawnych. Podobnie jest w wypadku roślin ozdobnych. Ze wstępnej inwentaryzacji wiejskich ogródków przydomowych wynika, że giną one w zastraszającym tempie. Większość odmian i gatunków roślin uprawianych w starych, tradycyjnych ogrodach jest zagrożona wyginięciem. Opiekują się nimi wyłącznie kobiety. Gospodynie są zwykle w podeszłym wieku, często nie mają już sił na prowadzenie ogrodu. Nie mają komu przekazać swej wiedzy - młodsze pokolenie nie jest zainteresowane prowadzeniem tego typu ogródków. Córki i synowe czerpią wzorce z kultury masowej, nie są w stanie ocenić wartości własnej, lokalnej tradycji. Giną więc stare odmiany roślin zielnych i krzewów stosowane od wieków w przydomowych ogrodach, a także wygląd tych ogródków, tradycyjny sposób ich pielęgnacji (brak ściółkowania, utrzymywanie roślin w tak zwanej "czarnej ziemi", codzienne podlewanie). Wraz z tradycyjnymi, wiejskimi ogródkami przydomowymi ginie różnorodność kulturowa i przyrodnicza naszego kraju, Wiele z tych roślin rozmnażanych jest przez kolejne pokolenia właścicielek tylko w pojedynczych ogródkach. Nie można spotkać ich nigdzie poza daną wsią lub nawet pojedynczym siedliskiem. Z rozmów przeprowadzonych z właścicielkami ogródków wynika, że mają one bardzo niską ocenę własnej pracy i potrzeby zachowania tradycji uprawy wiejskich ogródków. Szczególnie młodsze gospodynie uważały stare ogródki za niepotrzebne, nieładne i pracochłonne. Miały poczucie, że są one zbyt "wieśniacze", różniące się drastycznie od ogrodów oglądanych w telewizji i czasopismach ogrodniczych. Gdy stare gospodynie odchodzą, ginie różnorodność regionalna, ogród zwykle zamieniany jest w fatalnie prowadzony trawnik, którego pielęgnacja nie wymaga zbytniego wysiłku. Niektóre domostwa popadają w ruinę, ponieważ gospodarze umierają, a nikt z młodszego pokolenia nie chce kontynuować rodzinnej tradycji. Dodatkowo upadek rodzimej kultury ogrodniczej po wojnie sprawił, że wraz ze starymi parkami i ogrodami zniszczeniu uległo wiele starych, niezwykle cennych dla zachowania bogactwa kulturowego i przyrodniczego odmian i gatunków roślin. Mnogość i atrakcyjność nowoczesnych odmian, w większości powstałych i rozmnażanych za granicą oraz ich powszechna dostępność sprawia, że są masowo sadzone w parkach i ogrodach, zarówno publicznych, jak i prywatnych. Ustępują agresywnie reklamowanym w mediach wzorcom ogrodów "pseudoeuropejskich". Wśród oglądanych ogródków około 90% stanowiły "nowoczesne" ogrody, fatalnie skomponowane i nie mające nic wspólnego z tradycyjnymi ogrodami wiejskimi. Dobór gatunków i odmian stosowanych w nich roślin był niezwykle ubogi. Najczęściej były to pojedyncze egzemplarze popularnych odmian żywotników i jałowców lub świerków, posadzonych bez żadnego planu na trawniku. Nowe "ogrody" obsadzane są kilkoma najpospolitszymi, odmianami krzewów, takimi samymi w całym kraju, pochodzącymi z wyspecjalizowanych szkółek ogrodniczych. Większość tych roślin pochodzi z innego łagodniejszego klimatu, wiele z nich wymarza podczas zim, poza tym są drogie i trudne w pielęgnacji, sprzedawcy nie potrafią dostarczyć informacji o sposobach pielęgnacji tych roślin. Powstają więc ogrody, które nie są wpisane w naszą tradycję, nie wyróżniają nas niczym, czasem wręcz szpecą krajobraz. Przyczynia się do tego ogromna liczba czasopism ogrodniczych, w których przedstawia się ogrody wyrosłe z innej tradycji, głównie angielskiej i niemieckiej. Brak natomiast na rynku literatury, w tym poradników, dotyczącej rodzimych ogrodów. Elżbieta Lenarczyk-Priwieziencew Wirydarz polski Jesienią 2003 roku Społeczny Instytut Ekologiczny rozpoczął realizację nowego programu, który jest kolejnym ważnym elementem w ochronie, odtwarzaniu, zachowaniu i pomnażaniu naszej polskiej różnorodności biologicznej. Polskie ogrody i ogródki przydomowe miały swój niepowtarzalny charakter i urok. Różniły się od siebie w zależności od regionu, tradycji, przyrody, ale od zawsze były unikalnym "dziełem" gospodyni wiejskiej. Już Rej pisał o tym, że ogródek - wirydarzem zwany - uważany był za konieczny warunek wiejskiej przyjemności i gospodarskiego pożytku, rosły w nim "...różyczki, ziółka, rzodkiewki, sałaty, szałwijki, rozmaryny, lilije, piwonie, konwalije ale też jabłeczka..." Polecano wówczas "ogródek pięknie zasiać ziołami pachnącymi, róży nasadzić, a nie tylko ogrodnych, ale i polnych, i dąbrownych" i pamiętać o "ziołach wonnych i aptecznych". Zaniechanie kultywowania tych tradycji, wprowadzenie nowych odmian i skazanie na wyginięcie starych, lokalnych odmian roślin ozdobnych byłoby dużą stratą dla różnorodności biologicznej, ale też stratą dla polskiej kultury. Wiejskie ogrody warto zachować 1. Aby zachować tradycję i kulturę polskich ogrodów wiejskich. Skazanie na wyginięcie starych, lokalnych odmian irysów, lilii, dalii, malw, które uprawiały i co roku wysiewały nasze mamy i babcie, byłoby dużą stratą dla polskiej kultury i dla piękna naszych wsi. 2. Są też praktyczne względy. Po pierwsze odmiany te - z uwagi na przystosowanie do miejscowych warunków środowiska - mają często lepszą wartość użytkową (np. większą odporność na mróz) niż wiele nowych, pochodzących z importu. Ogródki te oprócz roli ozdobnej spełniały także rolę użytkową. Uprawiano w nich między innymi zioła i rośliny miododajne. Są one przydatne i mają znaczenie użytkowe. Moda Coraz bardziej modne w Europie stają się takie właśnie nasze polskie ogródki z kwiatkami. Wyjdźmy naprzeciw tej modzie, pokażmy, że my mamy takie ogrody od dawna i nimi się szczycimy. W Europie już je zniszczono dawno, a teraz za ciężkie pieniądze trzeba je odtwarzać. Podniesienie "rangi" tradycyjnego ogródka wiejskiego przez stworzenie "mody" na takie ogródki, pozytywnie wyróżni opiekujące się nim osoby; wzrośnie prestiż tych kobiet, ponieważ podążają za modą. Możliwość zarobienia Rozmnażając te rośliny i sprzedając sadzonki, możemy na tym zarobić. Rozwój agroturystyki będzie szybszy i bardziej opłacalny, gdy stworzymy turystom miejsce oryginalne, pełne pięknych tradycyjnych kwiatów, jeśli opowiemy im o naszej kulturze i odrębności. To zachęci turystów z Europy do przyjazdu jeśli, będą mieli szansę zobaczyć coś typowego dla tego regionu, innego niż w monotonnej, ubogiej przyrodniczo Europie Zachodniej. To przyciągnie turystów i przyniesie zyski. Wypromowany zostanie lokalny produkt w postaci pakietów nasion i doboru bylin tradycyjnie uprawianych w danym regionie. Zwłaszcza, że moda na zachowanie starych odmian, rabat kwiatów i łąk kwietnych jest coraz większa, np. w ogrodzie botanicznym w Kew pod Londynem specjalnie pozostawia się chwasty na trawniku, aby je ochronić. Dzięki tradycyjnym ogródkom zostanie odtworzona wiedza o historii kultury regionu Warto nawiązać współpracę z regionalnymi muzeami i skansenami i polecać turystom, aby poznali tam lokalne obyczaje i kulturę. Stamtąd można czerpać wiedzę o zakładaniu tradycyjnych ogrodów i sposobie ich pielęgnacji. Przykładem może być Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, gdzie znajduje się odtworzony ogród roślin leczniczych księdza Kluka oraz pokazowe ogrody przydomowe przy chałupach prezentowanych w skansenie. Istnieją tam także plantacje kilkunastu gatunków ziół, z których surowiec sprzedawany jest lokalnym przetwórniom zielarskim, ich uprawa przy coraz większym zainteresowaniu ziołami także może być opłacalna. Warto też pomyśleć o naszych dzieciach Zróbmy to dla naszych dzieci, aby miały szansę kontynuować tradycję. |
[ Poprzedni | Spis treści | Następny]