Jedz dzikie

Dzikie rośliny jadalne Polski. Przewodnik survivalowy"Dzikie rośliny jadalne Polski. Przewodnik survivalowy" to książka nietypowa, rzec by można... alchemiczna. Zdradza nam wiedzę "tajemną" o dzikich, zapomnianych przez nasze jadłospisy roślinach, które spożywane zgodnie z podaną "instrukcją" mogą nie tylko stać się tanim wzbogaceniem diety, ale i pozwolić przetrwać w sytuacjach braku tradycyjnego pożywienia.
Tmaryszek, świbka, psiząb, pysznogłówka - dla tych, co nie grzeszą wiedzą botaniczną brzmieć będą równie egzotycznie, jak "imiona" owoców morza, bo przyzwyczajeni do faktu, iż pożywienie pochodzi ze sklepu - zwykle w czasie spacerów po lesie czy łące nie traktujemy ich jako źródła pożywienia. Tymczasem w nazwach tych roślin kryje się smak tajemnicy, której warto spróbować.
Ta książka-przewodnik przeznaczona jest zarówno dla tych, którzy chcieliby jedynie od czasu do czasu przyrządzić sobie sałatkę z roślin rosnących na własnym trawniku lub w ogródku; dla tych, którzy chcieliby przez dłuższy czas spróbować odżywiać się jak dzicy przodkowie; jak i dla tych, którzy są po prostu ciekawi, co można smacznego przekąsić w lesie i na łące. można z niej dowiedzieć się, że Japończycy jadają cebule lilii, kwiaty liliowców i korzenie łopianu i odkryć, jak zamienić żołędzie w pyszny przysmak. Można znaleźć informacje o tym, jak Indianie robili syrop klonowy oraz jakie rośliny kisili Czukowie w dołach ziemnych jako zapas pożywienia na zimę...
Książkę można zamawiać bezpośrednio u autora-botanika, ekologa roślin, zajmującego się restytucją naturalnych zbiorowisk łąkowych i leśnych:

"Dzikie rośliny jadalne Polski. Przewodnik survivalowy", Krosno 2002

Łukasz Łuczaj
Rzepnik 20A
38-473 Łęki Strzyżowskie
tel. 0-13/4385792
http://www.luczaj.ebd.pl/

My prezentujemy jej fragment, "przybliżając sylwetkę" pałki oraz lilii.

PAŁKA Typha (pałkowate Typhaceae)

Dwa gatunki pałki, pałka szerokolistna Typha latifolia (najpospolitszy gatunek pałki na całej północnej półkuli) oraz wąskolistna Typha angustifolia występują w całej Polsce w mokrych rowach oraz na brzegach stawów i jezior. Rośliny z tego rodzaju należą do najważniejszych i najłatwiejszych do pozyskania źródeł pożywienia w dzikiej przyrodzie, można je ponadto znaleźć nad wodami na całym świecie. Wszystkie ich części są jadalne.
Korzenie, grubości kciuka, są jadalne na surowo i gotowane. Należy pozyskiwać je od jesieni do wiosny. Jedyna trudność polega na tym, że woda jest wtedy bardzo zimna i wkładanie do niej rąk, nie mówiąc o bosych nogach, jest bardzo nieprzyjemne. W lecie są zwiotczałe i mają mało składników pokarmowych. Zwykle są zagłębione w śmierdzącym mule, dlatego należy je dobrze umyć przed użyciem. Używane były przez biednych osadników w Virginii oraz wiele prymitywnych ludów, szczególnie często przez Indian. Najczęściej mielili je na mąkę, z której przyrządzali rodzaj papki, tak robili np. Paiute. Natomiast Indianie Cree suszyli na zimę całe obrane korzenie. Jeden hektar pałki może dać 8 ton mąki z korzeni. Zawierają one 55-80% węglowodanów, w tym 30-46% skrobi, oraz 6-8% białka. Mąkę tą można także dodawać do mąki zbożowej i piec z niej chleb. Pamiętać należy, że korzenie te, pomimo przyjemnego smaku zbliżonego do ziemniaków, zawierają dużo podłużnych włókien, które trudno pogryźć. Są trzy sposoby ich utylizacji. Można żuć surowe lub gotowane korzenie i po paru minutach wypluć włókna. Można pokroić korzenie na plasterki grubości kilku milimetrów i jeść wraz z pociętymi włóknami, wreszcie można, długo gotując korzenie (np. 2-3 godziny) oddzielić sitem odżywczy wywar od włókien.
Najsmaczniejsze są nasady młodych pędów pałki (smakują jak ziemniaki i pory ugotowane razem z dodatkiem niewielkiej ilości małż) w okresie od wczesnej wiosny do czerwca, jadalne na surowo, ale lepsze gotowane w zupie. W lecie robią się twarde. Wyglądają jak gigantyczne pory. Postępujemy z nimi też jak z porami - używamy jedynie miękką białą część długości 5-20 cm. Im później zbieramy te pędy tym więcej zewnętrznych twardych warstw łodygi musimy odrzucić. Jak rozpoznać, które warstwy odrzucić? Otóż rdzeń nadający się do użycia powinien być tak miękki, że łatwo go pogryźć na surowo. Za twarde warstwy łodygi stawiają opór zębom. Na początku lata z grubej łodygi można użyć jedynie rdzeń grubości cienkiego ołówka, a w sierpniu całe pędy są zbyt twarde i trzeba zacząć zbierać korzenie. Jedna z angielskich nazw pałki to "kozackie szparagi" (Cossack asparagus), bo była ona tradycyjnie jedzona przez Kozaków. Angielski podróżnik pisze w swoim opisie podróży po Rosji, że ludzie pożerali ją na surowo z taką zachłannością jakby był to religijny obowiązek. Widać ją było na każdej ulicy i w każdym domu, przywiązaną do patyków. Wyborne są także młode żeńskie kwiatostany - "pałki" od których wywodzi swą nazwę cała roślina. Można je jeść na surowo lub gotowane. Smakują jak kolby kukurydzy.
Bardzo cennym pożywieniem, bogatym w białko, jest żółty pyłek. Trzeba jednak dopilnować terminu - pojawia się on na kwiatostanach jedynie na około tydzień. Duże jego ilości można otrzepać z pałek na talerz, Indianie ugniatali go w rodzaj ciasteczek, które później gotowali. Przyrządzanie ciast z dodatkiem pyłku pałki jest szczególnie popularne w pd-wsch Azji. Jadalne są także nasiona. Indianie robili z ugniecionych prażonych nasion placki pieczone na żarze, albo też gotowali je przy pomocy rozżarzonych kamieni na papkę lub zupę. Są one bardzo drobne, w dodatku występują razem z puchem. Aby się go pozbyć Indianie wrzucali je do worka razem z żarzącymi się węglami i potrząsali. Puch wypalał się, a z worka wypadały prażone nasiona.

LILIA Lilium (liliowate Liliaceae)

W lasach cażego kraju, choć niezbyt częsta, występuje lilia złotogłów Lilium martagon (uwaga, roślina chroniona), a w Tatrach i Sudetach spotykana jest lilia bulwkowa Lilium bulbiferum. Ponadto w ogrodach hoduje się liczne inne gatunki i ich mieszańce. Cebule lilii są jednym z najlepszych w naszej przyrodzie źródeł skrobi. Po ugotowaniu smakują trochę jak ziemniaki. Mogą być także suszone na zapas. Niestety wykopanie lilii oznacza zniszczenie rośliny, dlatego należy unikać niszczenia stanowisk chronionej lilii złotogłów. Cebule naszej leśnej lilii złotogłów były jadane przez Kozaków nadwołżańskich i Jakutów. Pomimo, że są małe (jedna cebula w stanie dzikim waży 2-15 g, na kilogram trzeba by zebrać około 150 cebul, co prawda cebule lilii ogrodowych są kilka razy cięższe), są łatwiejsze do przyrządzania niż ziemniaki, bo nie trzeba ich obierać, wystarczy jedynie umyć i gotować około godziny, aż zrobią się zupełnie miękkie, maziste, nie chrupiące. Liczne gatunki lilii są uprawiane na pokarm w Japonii lub/i Chinach (nasza rodzima lilia bulwkowa, a także L. tigrinum, L. auratum, L. concolor, L. lancifolium, L. speciosum), a L. pomponium jadana była przez Chińczyków, Tatarów i na Kamczatce. Cebule lilii są jednym z tradycyjnych składników "namono" - potrawy serwowanej podczas Japońskiego Nowego Roku. Z otrzymanej z nich skrobi robi się także ciasteczka.
Cebule Lilium spectabile i lilii złotogłów L. martagon, suszone i zmielone były wraz z korzeniami łączenia baldaszkowatego Butomus umbellatus, pałki szerokolistnej Typha latifolia i krwiściągu większego Sanguisorba officinalis dodawane przez Jakutów (w XIX w.) zamiast mąki do potrawy zwane "butagas". Na Syberii cebule lilii jadano także gotowane z mlekiem. Amerykańskie gatunkii lilii były chętnie jedzone przez niektóre plemiona Indian. Gotowane lub smażone cebule Lilium columbianum były jedzone przez Indian zach. wybrzeża np. Okanagon i Thompson. Oto skład zupy warzywnej Indian Thompson: głowy łososi, korzenie Lewisia, cebule szachownicy Fritillaria lanceolata, cebule Lilium columbianum, jagody "suchej" odmiany świdośliwy Amelanchier alnifolia, suszone sproszkowane korzenie orlicy Pteridium aquilinum, siekana dzika cebula i korzenie karbieńca Lycopus uniflorus. Indianie użytkowali także następujące gatunki lilii: L. occidentale, L. pardalinum, L. parvum, L. philadelphicum i L. canadense. Najczęstszym sposobem ich przyrządzania było pieczenie w dołach ziemnych w żarze lub dodawanie do zup.


[Poprzedni | Spis treści]