Sklep

z ludzkim

ciałem

W r. 1993 Andrew Kimbrell, dyrektor International Center for Technology Assessment w Waszyngtonie wydał książkę " The human body shop" ( "Sklep z ludzkim ciałem" lub "Warsztat ludzkiego ciała") , zaś podtytuł w polskim tłumaczeniu brzmi: "Inżynieria i marketing życia". Napisano o niej, że zawiera " rozsądne nakazy odnośnie ograniczeń inżynierii i marketingu życia, podbudowane straszliwym, orwellowskim wejrzeniem w przyszłość życia". Książka ukazała się jeszcze przed sklonowaniem owcy Dolly i przed ostatnimi odkryciami dotyczącymi ludzkiego genomu; jak widać, nie wzięto pod uwagę "rozsądnych nakazów".

Autor odsłania w niej fakty z badań inżynierii genetycznej przeprowadzonych w różnych krajach. Posługuje się przykładem świni, której jeszcze w stadium embrionalnym wszczepiono ludzkie geny. Miała z niej wyrosnąć super - świnia, bardzo szybko wzrastająca, bardzo duża, dostarczająca mięsa nadzwyczajnej jakości. Eksperyment nie powiódł się. Gen ludzkiego wzrostu zaburzył metabolizm zwierzęcia, zamiast super - świni wyrosło stworzenie silnie owłosione, ospałe, pozbawione potencji, dotknięte artretyzmem tak zaawansowanym, że rzadko mogło dźwignąć się na nogi. Nieudany produkt nauki pozbawionej etyki - tak wyraża się autor.

Każdego roku przeprowadza się dziesiątki tysięcy doświadczeń. Poprzez biologiczne granice wprowadza się, usuwa, dodaje materiał genetyczny, manipuluje się nim, wytwarzając nowe rośliny i zwierzęta. W samej Wielkiej Brytanii w ciągu jednego roku dziesięciu tysiącom świńskich zarodków wprowadza się geny wzrostu z innych gatunków. Badacze australijscy dążą do wyprodukowania owcy wzrastającej szybciej niż normalna i szybciej porastającej wełną. W Kanadzie pracuje się nad łososiem: mając na celu wzrost jego objętości wstrzykuje się hormony wzrostu ludzkie, kurze i bydlęce. Zaś Uniwersytet w Wisconsin zajmuje się kurami: żeby składały więcej jaj i nie odczuwały potrzeby ich wysiadywania. Natomiast na Uniwersytecie Kalifornijskim użyto techniki zlewania komórek (cell-fussion) do wyprodukowania stworzeń będących kombinacją kozy i owcy. We wczesnych latach osiemdziesiątych wyizolowano hormon stymulujący wydzielanie mleka. Krowy, którym wstrzyknięto ten hormon dawały o dwadzieścia procent mleka więcej, jednak przypłacały to rozmaitymi chorobami, jak infekcje wymienia, zaburzenia w trawieniu, poważne kłopoty z poruszaniem się, wreszcie skłonnością do poronień. Jest bardo prawdopodobne, że ich mleko zawiera ponadnormalną ilość antybiotyków i rozproszonej ropy, jednak rozprowadza się je i sprzedaje bez ostrzeżeń.

wg. Boscha

Celem inżynierów genetyki jest także wytwarzanie obiektów do badań nad rakiem i innymi ludzkimi schorzeniami, a to przez wprowadzenie genów tych chorób do stałego kodu genetycznego zwierząt. Na nich będzie można wypróbować leki i terapie. I tak M.Martin z National Institute of Health stworzył "mysz AIDS". Transplantował on wirusa HIV wielu mysim zarodkom; dziesięć procent z nich nosi go od urodzenia w swoim kodzie genetycznym.

To osiągnięcie jednak wywołało niepokój niektórych naukowców. Czy, tworząc nieludzką składnicę (nonhuman repository) ludzkiej choroby Martin nie stworzył potencjalnego koszmaru, zagrożenia o ogromnych rozmiarach? Na przykład w przypadku ucieczki "myszy AIDS" oraz ich współżycia z innymi myszami powstałoby powszechne, niekontrolowane ryzyko rozszerzenia się choroby. W rożnych filmach science fiction i thrillerach co raz spotykamy złoczyńców i maniaków wykradających z laboratoriów takie czy inne zdobycze techniki.

Oprócz doświadczeń mających na celu dostarczenie ludziom więcej żywności oraz narzędzi badań nad chorobami, inne zwierzęta przemienia się w dostarczycieli cennych materiałów biologicznych. We wczesnych latach osiemdziesiątych wytworzono owcę wydzielającą we własnej krwi ludzki hormon wzrostu oraz świnię, w podobny sposób wydzielająca ludzką insulinę. Ale żeby zebrać te substancje trzeba zabić zwierzęta - dostarczycieli. Zaczęto więc zastanawiać się, jak usunąć te niedogodność, jak wytworzyć fabryki owych substancji, które byłyby zdolne do dalszego życia, na przykład owce, kozy i krowy, wytwarzające w swoim mleku ludzkie farmaceutyki. Już w 1987 roku stworzono mysz wydzielającą wraz z mlekiem ludzkie proteiny.

Od początku poddawano w wątpliwość ludzkie prawo do używania inżynierii genetycznej, by manipulować procesami ewolucyjnymi zwierząt w imię zysku i wydajności. Inżynieria genetyczna nie tylko powoduje ogromne cierpienia zwierząt, ale naraża nienaruszalność genetyczną wielu gatunków. Niestety, zbyt wielu naukowców i instytucji nie bierze pod uwagę ani cierpień zwierzęcych, ani zagadnień etycznych związanych z tą dziedziną działalności.

Ten fragment książki Kimbella przytoczyła "The Animals Agenda" w numerze 1 tomu 15. W kolumny tekstu włamano jeszcze dodatkowe notatki dotyczące podobnego tematu. Jedna dotyczy klonowania bydła; w trakcie tych prób również zdarzają się poważne wpadki. Na przykład projekt "Grenada Biosciences" wstrzymano po tym, gdy jedno z klonowanych cieląt urosło do olbrzymich rozmiarów i trzeba je było chirurgicznie usunąć z organizmu matki. Wydarzenie to, jak wiadomo, nie powstrzymało samego pomysłu klonowania, natomiast wzbudziło protesty. Brytyjski etyk Andrew Linzey oświadczył: " Manipulowanie zwierzętami dla uzyskania podobnych efektów z moralnego punktu widzenia jest groteskowe. Nieuniknione są wielkie cierpienia."

Inna wstawka nosi tytuł: "Zgłoszone patenty" - gdyż inżynieria genetyczna posługuje się patentami, jakby chodziło o przedmioty. Pisze autor: "Tworzenie transgenicznych zwierząt to rzecz wstrząsająca. Głębokie deformowanie fizjologii i funkcji tysięcy zwierząt poprzez zmianę ich kodeksów genetycznych to urąganie godności zwierzęcia i integralności przyrody. Dobrze znane są nadużycia wobec zwierząt popełniane na naszych farmach i w laboratoriach, lecz przyszłość niesie groźbę: ciągłe manipulowanie zwierzęcymi genami dla zaspokojenia naszych potrzeb i dla zysku może doprowadzić do końca świata zwierząt, jaki znamy. Prawny status zwierząt równa się temu, jaki ma rakieta tenisowa, opiekacz do grzanek czy inny produkt przemysłowy. Dochody ze zgłaszania patentów nęcą coraz większą ilość badaczy i rożne przedsiębiorstwa praktykują inżynierię genetyczną w szerokim zakresie. Jeśli ślepa siła niszczycielska pochłaniająca tak wiele istnień ma zostać powstrzymana, trzeba wznowić wysiłki i doprowadzić do ogłoszenia moratorium na inżynierię genetyczną i klonowanie zwierząt."

Tego nie udało się przeprowadzić. Instytucje wstrzymałyby swoje badania tylko wtedy, jeśli by przestały ciągnąć zyski z tego procederu. Zaś jak powiedział ktoś mądry : "Pieniądz jest dobrym sługą, ale złym panem".

Swego czasu powyższą tematyką zajmował się również dr Julie Johnson. Swój artykuł pod tytułem "Nowy wspaniały świat transgeniczny" zaczyna od przypomnienia książki Rachel Carson "Silent Spring" ("Milcząca wiosna"), wydanej trzydzieści kilka lat temu. R. Carson, z wykształcenia biolog, przez wiele lat pracownik naukowy, w Polsce jest znana ze znakomitej książki "Morze wokół nas". "Silent Spring" zwróciła uwagę na szkody wyrządzane przyrodzie; wzbudziła szerokie zainteresowanie w społeczeństwie Stanów Zjednoczonych i przyczyniła się do utworzenia tam Agencji Ochrony Środowiska. "Ludzie powinni jak najprędzej rozważyć na nowo i zreformować swoje relacje ze światem istot pozaludzkich" - głosiła R. Carson. Co zdziałano w tym celu?

Jeszcze w czasie kadencji prezydenta Busha Quayle Council on Competivnes, formacja mająca za zadanie kasować "zbędne" przepisy dotyczące zdrowia, bezpieczeństwa i środowiska oświadczyła, że biotechnologia nie wymaga specjalnego nadzoru. Od tego czasu raz po raz podnoszą się głosy przeciwników tej technologii - jak na razie bezskutecznie. Jeśli więc biotechnologia pójdzie swoja drogą, w XXI stuleciu znajdziemy się w nowym krajobrazie, między kreaturkami, co niegdyś były zwierzętami, a teraz staną się ludzkimi wynalazkami, produktami manipulacji.

wg. Boscha

"Transgeniczny" znaczy, że geny jakiegoś gatunku zostały eksperymentalnie wprowadzone do innego gatunku, np. ludzkie geny związane z rakiem (onkogeny) do organizmu myszy, albo nawet geny zwierzęcia wstrzyknięto do owoców i warzyw. W firmie GenPharm International wyprodukowano myszy o genetycznie zaprogramowanym braku systemu immunologicznego. Używa się ich do badań nad zaburzeniami immunologicznymi, jak np. AIDS. W przeszłości do podobnych badań używano myszy o systemie obronnym upośledzonym nie transgenicznie i wyniki tych badań okazały się mocno wątpliwe. Innym patentem tej firmy jest mysz używana do testowania substancji rakotwórczych.

Wszystkie te zapowiedzi oznaczają początek nowej epoki w badaniach nad zwierzętami, epoki stworzeń transgenicznych, "wytworzonych" dla ludzkich celów. Istnieją już zwierzęta hodowlane, które szybko rosną, a zużywają mniej karmy - lecz przypłacają to ciężkimi chorobami i kalectwem. W użyciu są żywe, zwierzęce modele pewnych chorób, do badań farmakologicznych. Można "wyprodukować" ryby z proteinami wiążącymi ciężkie metale i wykorzystać je do oczyszczania skażonych wód, lecz nikt nie jest w stanie przewidzieć skutków wypuszczenia tych osobliwych tworów do naszego i tak już zaburzonego środowiska. Tę nową gałąź nauki dr Johnson uważa za nieetyczną, nieekonomiczna i niezdrową.

Prof. Patricia Hynes w swojej książce " The reccuring silent spring" porównuje aktualne zachwyty nad inżynierią genetyczną z entuzjazmem, jaki niegdyś wzbudzały substancje owadobójcze w rodzaju DDT. Miały one być ratunkiem przed niedoborami żywności głodującego świata. Dzisiaj inżynieria genetyczna witana jest jako remedium na niewystarczającą ilość płodów rolnych i hodowlanych, sposób na cudowne kuracje, panaceum na głód na świecie. W obydwu przypadkach pod pokrywką dobrodziejstwa dla ludzkości krył się i kryje marketing - a marketing to, przypomnijmy, "działalność polegająca na kształtowaniu stosunków między producentem a odbiorca towarów".

Pierwsze patenty zwierząt ukazują się pod płaszczykiem ratunku dla chorych ludzi, dotyczą zwierząt wykorzystywanych w medycynie, więc zadawanie im cierpień uważa się za zrozumiałe i konieczne. W rzeczywistości inżynieria genetyczna będzie najpełniej wykorzystana w hodowli i farmakologii. Zaś w dziedzinie hodowli spodziewane są największe zyski. I o to chodzi.

Tak wypowiadają się o biotechnologii Amerykanie - dyrektorzy, profesorowie, osoby znające tematykę. Mamy już dane o doświadczeniach z genetycznie zmodyfikowanymi organizmami (głównie roślinami) w Polsce, jednak wciąż brakuje rzetelnych informacji o tym , co w tej dziedzinie aktualnie dzieje się w Polsce i co na ten temat myślą Polacy.

Od ukazania się cytowanych publikacji minęło parę lat i w samej branży wiele się zmieniło. Ale jej aspekt moralny pozostał niezmieniony. Mieszkańcom świata bardzo imponują osiągnięcia techniki. Dumni są, że człowiek tak wiele potrafi, a w tym "człowiek" mieszczą się wszyscy przedstawiciele gatunku, bez względu na własne, osobnicze walory. A technika i technologia, pędząc naprzód, zostawiły daleko za sobą inne dziedziny należące do ludzkiego pojmowania i wrażliwości.

Ale przecież tu chodzi o nasze zdrowie, o ratowanie ludzkiego życia! Tak. Tu chodzi o zdrowie całych społeczeństw, o ten rodzaj porządku wewnętrznego, który jest niezbędny dla zdrowia psychicznego i fizycznego. A tymczasem w różnych tekstach, z ust różnych osób padają zwroty "chore społeczeństwo", "chora cywilizacja", "cywilizacja owładnięta patologią" - jako o fakcie ogólnie znanym. Wypowiedziano też słowa: nauka bez etyki.

Każdy z nas chce się czuć w pełni człowiekiem. Do tej pełni należy szacunek dla życia i wrażliwość na cierpienie. Oraz poczucie przyzwoitości, także wobec innych istot, żyjących i czujących.

Oprac. Halina W. Dobrucka


[ << poprzednia ] [ strona główna ] [ następna >> ]