na pokładzie barki
Idea przekształcania gospodarstw konwencjonalnych w farmy ekologiczne trafiła w Polsce na podatny grunt. Przedsiębiorczy rolnicy widzą w niej szansę rozwoju i zdobycia na swoje produkty nowych odbiorców. Rozmaite działania proekologiczne cieszą się coraz większym powodzeniem. Dzieje się tak nie tylko ze względu na ich oczywiste zalety dla środowiska naturalnego, ale również dlatego, że wypełniają one niszę na rynku tzw. „zdrowej żywności”, odnawialnych źródeł energii czy ochrony bioróżnorodności. Tendencja zmiany produkcji ilościowej na jakościową staje się więc coraz bardziej popularna wśród rodzimych rolników. Powstają hodowle i uprawy, gdzie motywacją właścicieli nie jest jedynie maksymalizacja zysku. Przeciwnie, w swoją pracę wkładają oni więcej starań, by zbierać plony najwyższej jakości, a jednocześnie dbać o swoje otoczenie. Ekogospodarstwa, obok podstawowej idei jaką jest ochrona przyrody, zaczynają pełnić zupełnie nową funkcję. Takie rolnictwo staje się podstawą terapii i integracji dla osób w różny sposób pokrzywdzonych przez los, a przy wychodzeniu z bezdomności, alkoholizmu czy narkomani kształtowane są nowe wartości. Wartości, które modelują życie tych osób w przyjaznym otoczeniu. Działania proekologiczne na zaniedbanych obszarach wiejskich są niewątpliwie szansą dla przyrody, stając się także podstawą do budowania więzi z przestrzenią wokół nas. W takim rozumieniu wprowadzają one istotne zmiany w wiejskim krajobrazie.

ekoterapie

Pozytywnym przykładem współistnienia ludzi i natury jest grupa społeczna mieszkająca w Chudobczycach, małej wiosce położonej w Wielkopolsce. Wspólnota powstała na zasadach stworzonych 15 lat temu przez małżeństwo psychologów, Barbarę i Tomasza Sadowskich. Chcieli oni jednoczyć członków naszego społeczeństwa, którzy nie potrafili poradzić sobie z problemami powstałymi po okresie transformacji. Założyli Fundację Pomocy Wzajemnej „Barka”, stwarzając tym samym system pomocy dla ludzi, którzy utracili własną tożsamość i nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości społeczno- ekonomicznej. Tak powstał prawdziwy azyl dla ludzi, którzy nie mają dokąd pójść. Do dzisiaj zostało stworzonych 30 wspólnot „Barki”. Na co dzień mieszka i pracuje w nich blisko 750 osób. Każda ze wspólnot powoli staje się tworem autonomicznym, uniezależnionym od centrali znajdującej się w Poznaniu.  

 rozbitkowie

 












 
Również fundacja w Chudobczycach, oprócz kontynuowania sztandarowych programów „Barki”, stara się animować własne projekty. Tak wiec obok przedsięwzięć socjalno-edukacyjnych, wspólnota rozwija się na zasadach farmy ekologicznej. Między innymi na tej podstawie buduje swoją niezależność. Jak mówi Krystyna Dorsz, dyrektor placówki w Chudobczycach, usamodzielnienie się to symboliczne zamknięcie 15–letniego okresu zainicjowanego przez małżeństwo Sadowskich. Fundacja rozwija własne inicjatywy prowadzące do budowania społeczeństwa obywatelskiego, w którym każdy chce i ma możliwość pełnienia istotnej roli. Rola ta jest niezwykle istotna dla funkcjonowania gospodarstwa, ale równie konieczna w pracy terapeutycznej. To sami mieszkańcy, którzy przyszli do „Barki” z różnymi życiowymi problemami, biorą odpowiedzialność za powodzenie idei i działalność wspólnoty. Sami wykazują chęć poszerzania swojej wiedzy na temat zarządzania gospodarstwem ekologicznym. Ucząc się na własnych błędach, przekazują przychodzącym do ośrodka zdobytą przez siebie wiedzę. I tak na przykład sami strzygą owce, doją kozy, pielęgnują sad starych drzew owocowych. Tym samym nawiązują oni kontakty konieczne dla właściwego prosperowania ich małej firmy i powoli zaczynają odnajdywać się w nowej rzeczywistości, przełamując w sobie strach przed podejmowaniem nowych działań.
Wyjazd za granicę, na szkolenie do Francji, był dla mnie dużym wyzwaniem. Nigdy nie wyjeżdżałem tak daleko, sam, bez znajomości języka, a pomimo to odnalazłem się tam, wśród obcych ludzi i teraz wiem, że wszędzie są podobne problemy. Musimy sobie z nimi radzić, jak tylko umiemy. A jedyne, co możemy zaoferować, to nasza praca i chęć niesienia pomocy. Ważna jest również rozmowa z innym człowiekiem. Wtedy nie tylko zdobywamy doświadczenie, ale czujemy, że jesteśmy potrzebni innym – mówi jeden z mieszkańców ekofarmy w Chudobczycach. Dzięki dostrzeżeniu potrzeby pracy z ludźmi, budują się więzi i środowisko, w którym integracja wyrywa ludzi z marazmu i pokazuje alternatywę dla dotychczasowego stylu życia. Mając możliwość funkcjonowania w normalnych warunkach, w systemie kontaktów międzyludzkich, podopieczni „Barki” zaczynają dostrzegać sens życia. Znajdują cel w codziennym wstawaniu, chodzeniu do pracy, pomaganiu innym. Potrzebujący nie dostają tylko dachu nad głową, otrzymują dużo więcej. Dzięki nauce podnoszą swoje kwalifikacje, a dzięki obcowaniu z innymi mogą liczyć na wsparcie i zachętę do samorozwoju.

rzuceni na głęboką wodę

Ośrodek w Chudobczycach działa od 1996 roku. Na początku całym majątkiem wspólnoty były bloki, które szybko zaadaptowano i stworzono w nich mieszkania. Wkrótce przejęto okoliczny dworek, będący dzisiaj centrum edukacyjnym i miejscem spotkań mieszkańców w ważnych momentach ich życia. Po budynkach przyszedł czas na ziemię. Ostatnim etapem było przejęcie 460-hektarowe gospodarstwa. Wtedy pojawiły się pytania i wątpliwości. Co tu można robić? Na ile ludzie wywodzący się z różnych środowisk mogą poczuć się rolnikami? Rozwiązanie pojawiło się ze strony Funduszu na Rzecz Globalnego Środowiska (GEF), który daje granty na projekty z zakresu ochrony przyrody. Wkrótce okazało się, że te plany można połączyć z działalnością „Barki”. – Kiedy dowiedzieliśmy się, że jest taka możliwość, że możemy otrzymać pieniądze, które pozwolą nam wystartować, od razu zdecydowaliśmy się przekształcić konwencjonalne, zaniedbane gospodarstwo w coś na kształt ekofarmy. Było to z naszej strony ryzyko, bo przecież nikt z nas nie miał na tyle wiedzy, żeby wziąć na siebie odpowiedzialność za powodzenie całego przedsięwzięcia. Jednak małymi kroczkami, z pomocą GEF-u, udało nam się... Pomysłów było wiele. Zaczęło się od odnowienia parku rosnącego wokół dworku. Później przyszła kolej na bardziej odpowiedzialne przedsięwzięcia. Drugi pomysł, który realizowany jest do dzisiaj, to odtworzenie ginącej rasy świni złotnickiej pstrej. Po dobrych doświadczeniach z hodowlą świń, kolejnym szczeblem w drabinie rozwoju mieszkańców wspólnoty w Chudobczycach stała się ochrona starych drzew owocowych. Mała szkółka z blisko dwudziestoma gatunkami jabłoni rozrosła się w 4-hektarowy sad.

na fali pierwszych sukcesów

Za łączenie aspektu ekologicznego ze społecznym w 1997 roku fundacja otrzymała I Nagrodę Polską i II Europejską Henry Ford Conservations Award. Nagrodzony projekt o nazwie „Odrzuceni ratują odrzucone” pokazał, że rzeczy robione w małej skali mogą przynosić dużo większe efekty. To był punkt zwrotny w historii organizacji. Mieszkańcy „Barki” nabrali pewności, że ich praca i wysiłek nie idą na marne. Gospodarstwo zaczęło się rozrastać i unowocześniać. Z hodowli świń powstały kolejne hodowle zachowawcze, założono chów kurek zielononóżek i królika popielańskiego. Posadzono także kilka tysięcy drzew.

Za pierwszymi sukcesami przyszły następne. Zbudowano oczyszczalnie ścieków, powoli przekształcając konwencjonalne gospodarstwo w farmę ekologiczną. Szukano rozwiązań, które w niesprzyjających warunkach pozwoliłyby na przyzwoite funkcjonowanie społeczności. Skonstruowano małą rafinerię produkującą biopaliwo z rzepaku, zaopatrując się tym samym w tani i naturalny system paliwowy. Korzystają na tym również okoliczni rolnicy. Uzyskane w ten sposób paliwo można stosować w czystej postaci do silników średnioobrotowych, tzn. silników powszechnie instalowanych w maszynach rolniczych. Z 400 litrów oleju rzepakowego uzyskuje się jednorazowo ok. 340 – 350 litrów biopaliwa. Przeskakując problem trudnej uprawy rzepaku, olej jadalny produkuje się z mało wymagającej lnianki, która do tej pory była rośliną uprawianą wyłącznie w instytutach naukowych. Hodowla zwierząt nie ogranicza się tylko do chowu świń. Obok trzody swoje miejsce mają kozy i owce.

złapać wiatr w żagle

Chociaż nie zawsze było tak jasno, a problemy finansowe studziły zapał rolników-amatorów, dzisiaj fundacja optymistycznie patrzy w przyszłość. Krok po kroku własną pracą doszła do momentu, kiedy znajdują się chętni na kupno wytwarzanych przez nią produktów. Założyciele osady i współtworzący ją mają dziś pewność, że kierunek ich działalności został prawidłowo obrany. „Barka”, dając schronienie i opiekę osobom z marginesu społecznego, jednocześnie stwarza im miejsce w gospodarczej rzeczywistości. Terapia osób bezdomnych i odtrąconych przez społeczeństwo doskonale wpisuje się w ideę ochrony środowiska. Do dzisiaj w Chudobczycach mieszkanie i praosób. Najpierw od podstaw sami założyli oni hodowlę zwierząt, później – uprawę warzyw. Postarali się o odnawialne źródła energii: paliwo z rzepaku i ogrzewanie wierzbą energetyczną. Prowadzą także sklep, sprzedając towary z tak zwanej „drugiej ręki”. Działania te realizowane są z dużym powodzeniem, pomimo że gdzie indziej okazały się nieopłacalne. Projekty „Barki” nie miałby szans w gospodarstwach zintensyfikowanych. Ten sukces fundacja zawdzięcza ludziom, którzy pracują na niego własnymi rękami. Pomagając sobie, ratując się przed życiem w zaniedbanym środowisku, spłacają dług za błędy popełnione w przeszłości. Propagując zmagania w kierunku polepszenia warunków naturalnych, odwdzięczają się drugiemu człowiekowi, który nie jest obojętny na ich los. O zaletach rolnictwa ekologicznego nie trzeba nikogo przekonywać. Perspektywa społecznej integracji sprawia, że obok wymiernych korzyści ekonomicznych i przyrodniczych przynosi ono równie ważną zaletę, jaką jest tworzenie więzi międzyludzkich. Odrzucenie społeczne mieszkańców wspólnoty w Chudobczycach uwrażliwiło ich na los przyrody. Taką równowagę i harmonię współżycia człowieka z naturą można zilustrować słowami Cycerona: „Ziemia nigdy nie oddaje bez procentu tego, co otrzymała”

Ula Kłobuszewska
Więcej informacji na stronie:
www.barka.org.pl