PIENIĄDZE
rządzą światem

Ich dystrybucją zajmują się instytucje finansowe

Europejski Bank Inwestycyjny (EBI) potrzebuje generalnych porządków – z takiego założenia wyszli członkowie ponad 50 krajowych i międzynarodowych organizacji pozarządowych, którzy 1 czerwca na konferencji prasowej w Brukseli zainicjowali ogólnoeuropejską kampanię na rzecz reformy tego banku. Kampania ruszyła pod nazwą „Publiczne pieniądze dla pożytku publicznego: jak sprawić, by EBI wspierał ludzi i środowisko”. Jej inaguracją był happening zorganizowany w Luksemburgu podczas dorocznego
spotkania Gubernatorów EBI. Ministrom finansów 25 krajów Unii Europejskiej wręczono wtedy
miotły i poproszono o posprzątanie panującego w Banku bałaganu oraz rozpoczęcie reform tej potężnej, lecz tajemniczej instytucji europejskiej.
Europejski Bank Inwestycyjny (EBI), ramię finansowe Unii Europejskiej, jest największym publicznym
bankiem na świecie. Co roku pożycza około 40 miliardów euro, pozostawiając daleko w tyle dobrze znany Bank Światowy. Niestety, niejasny status EBI, brak spójnych procedur oraz kulejąca polityka informacyjna, sprawiają trudności w kontrolowaniu i ocenie jego działalności. Tymczasem pożyczki Banku w znacznej mierze nadają kierunek i tempo rozwoju krajów Unii Europejskiej.
Misją Banku jest wspieranie celów Unii Europejskiej poprzez zapewnienie długoterminowego finansowania dla ważnych inwestycji.
Teoretycznie pożyczki EBI powinny przyczyniać się do integracji, zrównoważonego rozwoju oraz społecznej i ekonomicznej spójności Państw Członkowskich. Tymczasem poprzez finansowanie infrastruktury drogowej oraz inwestycje energetyczne, EBI stał się jedną z głównych światowych instytucji, których działalność powoduje zmiany klimatyczne. Poprzez filozofię „dużych pożyczek” EBI często finansuje wielkie korporacje, które zasadniczo nie muszą szukać wsparcia ze strony funduszy publicznych. Obecnie ponad 18% kredytów Banku udzielanych jest poza Unią Europejską. Pomimo tak olbrzymiego znaczenia tej instytucji w samej Unii oraz poza nią, wiedza opinii publicznej na temat działalności i funkcji, a nawet samego istnienia
Banku, jest niewielka. Dzięki owej „niewidzialności” Bank narażony jest na mniejsza krytykę i kontrolę swoich działań, a w szczególności ich społecznych i środowiskowych skutków.

niejasny status EBI
Jako oficjalna instytucja finansowa Unii Europejskiej, Europejski Bank Inwestycyjny jest zobowiązany do przestrzegania traktatów europejskich. Oficjalnie powinien więc respektować przyjęte w nich zasady uczestnictwa społecznego, odpowiedzialności przed opinią publiczną oraz zrównoważonego społecznie i ekologicznie rozwoju. Za pomocą bliskich związków z rynkiem i sferą finansów prywatnych, własnych procedur kredytowych Bank jest w stanie omijać powyższe zasady. Niejasny stan prawny utrzymuje się już od początku istnienia Banku. Z jednej strony Bank występuje jako instytucja publiczna, a z drugiej – jako niezależny podmiot finansowy, dzięki czemu unika odpowiedzialności za złą i niepodlegającą kontroli społecznej realizację projektów. Obecnie EBI nie ponosi żadnej odpowiedzialności wobec Komisji Europejskiej czy też Parlamentu Europejskiego. Tym bardziej prawo to nie przysługuje obywatelom i parlamentom poszczególnych państw UE. Nie jest jasne, w jaki sposób Bank może zostać pociągnięty do odpowiedzialności w przypadku, gdy nie wywiązuje się z obowiązku przestrzegania w swojej działalności prawa i zasad unijnych. Z jednej strony EBI deklaruje zgodność swoich projektów z prawodawstwem Unii,   natomiast z drugiej – przerzuca tą odpowiedzialność na samego pożyczkobiorcę. W efekcie wspierane przez  Bank przedsięwzięcia nie zawsze są zgodne z wytycznymi dyrektyw Unii Europejskiej.

brak standardów i polityk ochronnych
O ile przestrzeganie odpowiednich standardów społecznych i środowiskowych dla inwestycji finansowych przez EBI w krajach UE jest gwarantowane przez poszczególne instytucje danego kraju, o tyle w przypadku przedsięwzięć realizowanych poza Unią tak już nie jest. Nie istnieją jasne wytyczne, które określałyby, czy i w jaki sposób Bank miałby stosować  rozwiązania prawne obowiązujące w Unii, realizując projekty np. w   krajach Trzeciego Świata. Dlatego Bank powinien ponosić większą odpowiedzialność za wspierane projekty  i przyjąć własne standardy, zarówno dla przedsięwzięć w Unii Europejskiej, jak i poza jej granicami. W Parlamencie Europejskim działalność Banku spotkała się ostatnio z ostrą krytyką. Niestety wciąż brakuje mechanizmu, który czyniłby Bank odpowiedzialnym przed obywatelami Unii za sposób wykorzystania wspólnych, publicznych pieniędzy.

tajne  łamane przez poufne
Europejski Bank Inwestycyjny jako instytucja Unii Europejskiej będącej sygnatariuszem Konwencji z Aarhus dotyczącej dostępu do informacji, zobowiązany jest do udostępniania opinii publicznej danych i dokumentów na temat prowadzonej działalności. Niestety Bank jest często wybiórczy w swoich decyzjach, co do tego, jakie dane mogą zostać przekazane do wiadomości publicznej. Często odmawia ujawnienia jakichkolwiek dokumentów dotyczących konkretnych projektów, nie mówiąc już o umowach pożyczkowych. Utajnianie informacji powoduje, że ludzie objęci oddziaływaniem projektów nie mają możliwości uczestniczenia w podejmowaniu ważnych dla nich decyzji. Tym bardziej, że informacje o nazwie i lokalizacji blisko 1/3 projektów rozważanych do finansowania przez EBI, traktowane są przez długi okres jako poufne –
najczęściej do momentu przyznania środków.

głos krytyki
W ostatnich latach organizacje pozarządowe niemalże z całej Europy prowadziły kampanie na rzecz reformy instytucjonalnej Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Zidentyfikowano kilka kluczowych obszarów problemowych i podjęto rozmowy z Bankiem.
– Europejski Bank Inwestycyjny od kilku lat pożycza więcej pieniędzy niż Bank Światowy. Niestety, jego działalność finansowa nie opiera się na jasno sprecyzowanych standardach społecznych i środowiskowych, gdyż EBI woli chować się za plecami „wolnego” rynku. O tym, jakie są tego skutki, przekonały się m.in. osoby poszkodowane budową rurociągu CzadKamerun w Afryce, które do dzisiejszego dnia nie otrzymały rekompensat za poniesione straty – mówi Magda Stoczkiewicz, kierująca kampanią na rzecz reformy EBI dla CEE Bankwatch Network i Friends of the Earth International. – Do dnia dzisiejszego EBI nie wypracował standardów przejrzystości działań finansowych, sposobów walki z korupcją czy też po-
lityki informacyjnej, które odpowiadałyby poziomem takim instytucjom, jak Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju czy Bank Światowy. Tymczasem jego operacje pożyczkowe są zdecydowanie większe i coraz częściej obejmują kraje, w których obywatele pozbawieni są demokratycznych praw – dodaje Robert Cyglicki. Dlatego też organizacje społeczeństwa obywatelskiego zwracają się do obywateli Europy, polityków, aby połączyli wysiłki na rzecz przekształcenia EBI w instytucję wspierającą ludzi i środowisko.

Oprac. Anna Roggenbuck
Koordynator Krajowy
CEE Bankwatch Network
Więcej informacji na stronie:
www.bankwatch.zielonasiec.pl

Od 1 maja br. polscy podatnicy zostali współwłaścicielami Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Polska, przystępując do Unii Europejskiej, wpłaciła 175 mln euro kapitału zakładowego oraz składkę roczną, proporcjonalną do PKB. Udzieliła ponadto 3,4 mld euro gwarancji państwowych, stając się pełnoprawnym członkiem EBI. Wiele projektów Banku, realizowanych w Polsce, jest jednak kontrowersyjnych. Oto one:
Budowa Autostrady A4 na odcinku Wrocław–Katowice. Realizacja tej inwestycji pociągnęła za  sobą nieodwracalne straty przyrodnicze na obszarach chronionych Dyrektywą Siedliskową UE, jak i dodatkowe koszty inwestycyjne związane z niekorzystną lokalizacją autostrady na terenie aglomeracji katowickiej.
Niewystarczająca kontrola nad sposobem wdrażania projektu spowodowała dodatkowe straty
z tytułu nielegalnej wycinki drzew oraz nielegalnego wydobycia kruszywa o wartości rynkowej (wg Najwyższej Izby Kontroli) 7,5 mln złotych. Odbudowa i naprawa infrastruktury zniszczonej w trakcie powodzi z 2001 roku. Pieniądze uzyskane z 250 milionów euro pożyczki wydane zostaną do roku 2006 głównie na regulacje rzek i wzmacnianie brzegów. Wiele z zaplanowanych i prowadzonych
inwestycji nie ma nic wspólnego z ochroną przeciwpowodziową.
Dotychczas Klub „Gaja” zebrał informacje o ponad 100 projektach, które w znaczący sposób oddziaływują na środowisko naturalne, niejednokrotnie niszcząc cenne stanowiska przyrodniczei ekosystemy wodno-błotne.
Budowa drogi S-8 (promowanej jako Via Baltica) na odcinku Sztabin–Kolnica, realizowana niezgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej dotyczącymi sposobu prowadzenia inwestycji na terenach Natury 2000. Organizacje ekologiczne mają utrudniany dostęp do oceny oddziaływania na środowisko, a ta – jak skądinąd wiadomo – nie uwzględnia stosownych działań minimalizujących i kompensujących straty przyrodnicze.