Wróciłem przedwczoraj z Bieszzad, gdzie wraz z ekipą telewizyjną uczestniczyłem w realizacji filmu o wilkach i ludziach. Pojechaliśmy na Słowację po mojego przyjaciela, Jura Lukaca, lidera znanej słowackiej organizacji VLK, a potem w odwiedziny do znajomej Czarownicy oraz Leśnika, który kocha przyrodę i zajmuje się jej obroną.
Juro zaprowadził nas w pobliską buczynę, gdzie, jak na zamówienie, zjawił się wielki samochód do wywożenia wyciętych pni i drugi pojazd – Leśny Kombajn Terenowy. Razem robiły mnóstwo hałasu i niszczyły resztki gleby na starej drodze leśnej.
Człowiek gospodarował w lesie.Wilki już dawno z tego lasu odeszły. Na pytanie o los wilków i niedźwiedzi Juro potwierdził, że chociaż formalnie są pod ochroną, zabija się na Słowacji ponad sto wilków rocznie. Prawo unijne daje niektórym krajom prawo wyjątku od dyrektywy mówiącej o ich ochronie i właśnie słowackie Ministerstwo Środowiska korzysta z takiego wyjątku, wyznaczając na przykład 120 zwierząt do odstrzału. Z niedźwiedziami nie jest lepiej: chociaż tutaj wyjątków nie ma, to jednak w roku
2004 na cele dekoracyjne do gabinetów i restauracji przeznaczono skóry z 80 żywych jeszcze (kiedy rozmawiamy) niedźwiedzi. Wiadomo, że odstrzał niedźwiedzia kosztuje wiele tysięcy euro, więc nikt nie uwierzy, że chodzi o dobro przyrody. W ubiegłym roku,  mówi Juro, zastrzelono na Słowacji 113 wilków!

ślad odciśniętej łapy
Odwiedziny u Czarownicy były mniej stresujące. Jej bieszczadzka okolica jest nadal porośnięta jodłami i bukami, chociaż kiedy mówiła o wycinanych dookoła wielkich jodłach i rozjeżdżanych ciężkim sprzętem potokach, jej twarz wyrażała gniew i rozpacz. Ksiądz z sąsiedniej miejscowości obawiał się trochę Czarownicy i przestrzegał przed spoufalaniem się z nią. Jednak kiedy umarł, jego wielkim, czarnym wilczurem zaopiekowała się właśnie Czarownica. Teraz pies dożywa u niej ostatnich lat życia. Czarownica
przynosi nam czaszkę wilka. Ofiarowali ją jej Cyganie, którym zapaliła znicz na leśnym grobie. Wtedy spostrzegła, że coś bieleje spod mchu i wyjęła czaszkę tego ssaka, z pełnym uzębieniem. Trzy-
ma ją teraz w rękach i opowiada o swoim uczuciu do wilków. Nie, nie boi się ich, chociaż mieszka
sama, na odludziu. – Kiedy tu zamieszkałam, ludzie mi radzili, żebym wieszała puszki na drzewach, które stukotem odstraszałyby drapieżniki – mówi ze śmiechem. Wyjmuje jeden kieł i daje w darze realizatorom filmu – niech da wam moc, żeby ten film przysłużył się ochronie wilka.
Do znajomego leśnika przyjeżdżamy w ulewie. Wychodzi jednak z nami przed dom, żeby pokazać miejsce, w którym oglądał wilka podchodzącego owcę. – To był jedyny wilk, jakiego widziałem w życiu. One są bardzo płochliwe. (...) Nie, nie zależy mi na ich podglądaniu, niech sobie żyją, są takie piękne i wolne. Mają prawo do życia. To my wchodzimy w ich tereny, to my zabieramy im ich środowisko, a nie one nam. Przechodzimy przez rwący potok. – Od roku nie mam pracy. Zostałem zwolniony. Za ochronę przyrody.
To dla nas tragedia...
W Bielsku Podlaskim trwa festiwal
Bardouskaja Vosien (Jesień bardów). Białoruska artystka Kasia Kamocka śpiewa przejmująco przy akompaniamencie gitary. Kilka razy przerywa: – Nie, tego nie będę dzisiaj śpiewała. Kilka dni temu na Białorusi milicja brutalnie rozprawiła się z opozycją. Nad moją głową powiewa biało-czerwono-biała flaga wolnej Białorusi.
W sali jest niepowtarzalna atmosfera spontaniczności, jakże inna od koncertu znanej artystki pop
tak, jak ginie dzika
przyroda, tak samo
giną obszary wolności
odbywającego się w Białowieży w tym samym czasie, dzięki wielkim, bogatym sponsorom. W przerwie koncertów Jaudosia. proponuje mi spacer po miejscowym  parku. Ciemna noc, zrobiło się ciepło, mży deszcz, próbuję rozmawiać po białorusku. Nie potrafię, chociaż nieźle rozumiem i znam tyle słów. Tak trudno się porozumieć ludziom między sobą, a chcą zrozumieć dziką przyrodę i ją kontrolować. Dlaczego boimy się wilków? Dlaczego boimy się wolności, a zarazem za nią tęsknimy?
Wspinamy się na kopiec po historycznym grodzisku obronnym, a ja mam jeszcze przed oczyma poranne zbocze bieszczadzkiego lasu z odciśniętą w błocie wilczą łapą. Mój białoruski przyjaciel, który śpiewał kilka godzin wcześniej wiersze o miłości, zapytany przez dziennikarza odpowiedział, że bez dzikiej przyrody
nie byłoby naszych najbardziej intymnych uczuć.

o wilku mowa

Oczywiście, można mówić o wilku, że waży około 40 kilogramów, że ma ponad metr długości, a wędruje
po obszarze ponad 100 km, a nawet, że jego uzębienie liczy 42 zęby. Można mówić, że żywi się głównie jeleniami. Ale taka wiedza  nie mówi nam nic o prawdziwym wilku w nas samych. O tym, co jest istotą konfliktu między człowiekiem i wilkiem, o polaryzacji naszego do niego stosunku (od miłości do nienawiści) i wreszcie o przyczynie naszego lęku przed wszystkim, co dzikie i wolne.
Tak, jak ginie dzika przyroda, tak samo giną obszary wolności. Czasami chodzi po prostu o naszą wewnętrzną wolność. Co najsmutniejsze – miłość do wilka także może przyczynić się do jego zagłady. Tak daleko odeszliśmy od harmonii dzikiego życia, że obecnie każdy kontakt człowieka z dzikim zwierzęciem kończy się źle dla tego zwierzęcia. Mój kolega sprzed lat, który przyjechał do Polski z Ameryki, by bronić wilków w Bieszczadach (niedawno jeszcze zabijano tam rocznie blisko 100 osobników) na pytanie, czy spotkał wilka, odpowiedział w audycji radiowej: – Nie, i nie chcę spotkać wilka. Nie po to przyjechałem tutaj, żeby cieszyć się oglądaniem wilka, ale żeby osłonić wilki przed kulami myśliwych.
Nie muszę ich widzieć, chcę żeby żyły wolne.
Nasze związki często nacechowane są chęcią posiadania i kontrolowania (zwierzęta z nadajnikami
telemetrycznymi). Podczas kręcenia filmu o wilkach Juro Lukac zapytał retorycznie: czy ktokolwiek
chciałby, żeby jego ukochana chodziła z nadajnikiem na szyi, nawet odpowiednio lekkim do wagi ciała? Jeśli darzymy kogoś uczuciem – chcemy jego dobra a nie kontroli nad nim. Nigdy nie uda się nam zapanować nad przyrodą, możemy jednak czerpać z niej niewyobrażalną ilość radości, mądrości i zachwytu. To takie nienaukowe! Nie szkodzi, przecież zachwycamy się zachodem słońca i wyciem wilka, a nie tabelami.
W artykule sprzed paru lat przeczytałem taką informację: w Polsce wilki zabijają średnio 18.000 jeleni, saren i dzików rocznie. Nigdy nie zabiły człowieka. W tym samym czasie myśliwi zabijają ok. 350 000 tych samych
zwierząt i... kilkoro ludzi.

Janusz Korbel,
Białowieża