Dziecko to prawdziwy żywioł,
                    czasami wręcz niemożliwy
                    do „poskromienia”. Bo jak tu
                    odmówić mu kupna kolejnej zabawki,
                    kiedy tak bardzo prosi, a jego
                    temperament jest równie wielki,
                    jak rosnący stos miśków,
                    samochodzików, stworów i potworów,
                    odkładanych w kąt,
                    bo przecież można kupić nowe...






















Producenci specjalizujący się w branży zabawek wydają miliony
na reklamę, by dzieci marzyły o postaciach z nowej bajki
 czy nowej wersji Barbie, mało różniącej się od poprzedniej,
którą równie krótko można było się cieszyć. Dzieciom trudno jest oprzeć się
reklamie, a dorosłym - niekończącym się prośbom: „kup mi, kup mi...”. Ciągle ulegając takim prośbom uczymy dzieci życia w cywilizacji jednorazowego użytku, gdzie MIEĆ zastępuje BYĆ, a celem jest konsumpcja. Czynność zakupu zabawki warto poprzedzić chwilą refleksji także z innego powodu. Zakup nasz może być niebezpieczny dla zdrowia dziecka i dla przyrody, a wydane pieniądze - wspierać korporacje łamiące prawa pracowników.
Kiedy przyjrzymy się zawartości półek w sklepie z zabawkami, szybko przekonamy się, że miejscem produkcji większości z nich są Chiny i inne kraje azjatyckie. Takie towary często produkowane są w tzw. sweatshopach, gdzie ludzie zmuszani są do pracy w ciężkich warunkach i za marne wynagrodzenie, co pozwala na radykalne obniżenie kosztów produkcji. Według raportu China Labour Watch z 2005 roku, w jednej z fabryk zabawek pracuje się od 15 do 20 godzin dziennie, siedem dni w tygodniu, a liczba nadgodzin przekracza normy o 550%. Pracownik musi wykonać jedną czynność na 3 sekundy, powtarzając ją do 10 tysięcy razy w ciągu dnia, co powoduje rany na dłoniach. Wynagrodzenie wynosi 43 centy za godzinę, lecz jeśli nie wyrobi się normy, spadają one do 15-18 centów. Pracownicy mieszkają w wieloosobowych, małych pomieszczeniach, nie mają ubezpieczeń zdrowotnych i żadnych „pakietów socjalnych”, narażeni są na wdychanie trujących oparów. W takich miejscach często dochodzi do wypadków, wtedy to „zużytych” pracowników wymienia się na nowych w tempie równie szybkim, jak dzieci wyciągają rękę po nową zabawkę.

brzdąc w opałach

 
Na niebezpieczeństwo narażeni są jednak nie tylko pracownicy chińskich fabryk. Niebezpieczna zabawka kojarzy nam się zwykle z taką, która może spowodować wypadek, np. zadławienie się zbyt małą częścią. Groźny dla zdrowia może okazać się jednak też ich skład chemiczny i obecność wielu substancji toksycznych, na działanie których szczególnie narażone są małe dzieci i niemowlęta. Warto pamiętać, że nasze maleństwa łatwiej wchłaniają chemikalia niż dorośli, choćby z tego powodu, że ich skóra jest znacznie cieńsza, no i oczywiście wkładają one do buzi wszystko, co tylko wpadnie im w ręce.
Tworzywem najczęściej stosowanym do produkcji zabawek jest PCV.
















Zanim taka zabawka
wyląduje na wysypisku
śmieci i będzie truć
środowisko, może być
przyczyną alergii, powodować
uszkodzenia wątroby i nerek,
a nawet – chorób nowotworowych.
Takie działanie mają bowiem ftalany,
substancje zmiękczające PCV,
stosowane m.in. w gryzakach
przeznaczonych dla niemowląt. Stosowanie
większości z nich jest już zakazane w produkcji
zabawek w Unii Europejskiej, ale ich obecność
wykazały testy przeprowadzone przez duńską organizację
konsumencką we współpracy z organizacjami z 10 państw europejskich (m.in. Polską Federacją Konsumentów). Wykryto również formaldehydy (rakotwórcze i wywołujące reakcje alergiczne), jak i metale ciężkie. Takie składniki możemy znaleźć w składzie tworzywa lub farby, którą zabawka jest pokryta.
Aby upewnić się o bezpieczeństwie, należy sprawdzić jakie oznaczenia ma zabawka. Podstawowe – to symbol „CE”, który mówi o tym, że dane wyroby zostały wytworzone zgodnie z ustalonymi dla nich wymaganiami. Istnieją też oznaczenia ostrzegawcze, dotyczące np. wieku dziecka, dla jakiego są one przeznaczone. Nie zapomnijmy również sprawdzić, czy producent lub importer umieścił na opakowaniu swoją nazwę i adres.
W przypadku zabawek drewnianych warto dowiedzieć się, czy drewno, z jakiego są wykonane, pochodzi z lasów, w których prowadzona jest planowa i racjonalna gospodarka (gwarantuje to np. certyfikat Forest Stewardship Council - FSC) oraz czy farby, jakimi są one pokryte, nie są toksyczne.
kompromis na zakupach
Oczywiście nie jest łatwo wyeliminować z dziecięcego świata popularnych plastikowych zabawek, dlatego ich wybór w sklepienie powinien być kompromisem między szczęściem dziecka, jego bezpieczeństwem i tym, co jest dobre dla Planety. Chińskie zabawki są tanie, bo nie liczą kosztów społecznych i ekologicznych, jakie niesie za sobą ich produkcja.
 
Tutaj ważne jest jedynie, żeby zabawka, którą dziecko
pobawi się chwilę, była cenowo konkurencyjna.
Jednak czy jedynym wyznacznikiem tego, co
pakujemy do sklepowego koszyka, musi być cena,
a dziecko do szczęścia potrzebuje cały arsenał
szybko psujących się zabawek? Jaki jest bilans,
 kiedy zsumujemy wydatki związane z zakupem
 tanich zabawek, poniesione w skali roku?
Jaki jest wreszcie... cykl życia takiego produktu?
Dlaczego nie uczyć dzieci od
 najmłodszych lat świadomości konsumenckiej,
tworząc w ten sposób popyt na produkty przyjazne
milusińskim i środowisku naturalnemu? Takich
produktów jest coraz więcej, choć nie są jeszcze tak
popularne, jak na zachodzie Europy. Tam „zieloni”
rodzice mają szeroki wybór zabawek z naturalnych
materiałów – drewna, wełny, bawełny z certyfikatem
 ekologicznym, konopii, a nawet soi. Są wśród nich małe drewniane rowery do nauki jazdy, roboty napędzane energią słoneczną, wełniane... warzywa i wiele innych. Znajdą także bardzo oryginalne zabawki wyprodukowane np. przez miejscową ludność w Afryce, godne z zasadami Sprawiedliwego Handlu (Fair Trade). Kupując ekologiczne zabawki, tworzymy na nie popyt, przyczyniamy się do tego, że łatwiej je znaleźć na sklepowych półkach. Możemy w ten sposób chronić dziecko przed pułapką nadmiernej konsumpcji, a przyrodę - od nadmiernej dewastacji. Takie zabawki sprawiają, że świat dziecka nie jest okupiony niczyim cierpieniem, jest weselszy, mądrzejszy i pełen wartości innych, niż hedonistyczne zaspokajanie za wszelką cenę coraz bardziej wygórowanych potrzeb.

drewniane nie są nudne
W Polsce wybór ekologicznych zabawek jest oczywiście mniejszy, ale przy odrobinie dobrych chęci także możemy je kupić. Najwięcej znajdziemy zabawek drewnianych: klocki, puzzle, modele do składania, konie na biegunach, a nawet - domy z drewnianych cegieł do budowania. Drewniane zabawki, wbrew pozorom, wcale nie są nudne. Zestawy przedstawiające np. Afrykę, Laponię czy Arkę Noego zachęcają do zabawy wieloma elementami: postaciami, zwierzętami, roślinami, elementami krajobrazu (www.gemini.az.pl).
























Czy zabawka powinna być piękna? Co to znaczy, że jest piękna? Przykładem 
krytycznego nurtu wobec współczesnego designu i estetyki są pokraczne 
i zmuszające do myślenia antyzabawki firmy Kidrobot, zaprojektowane 
przez Paula Budnitza. Do 29 lipca możemy je oglądać na wystawie 
„Design Life Now: National Design Triennal 2006” 
w National Design Museum w Nowym Jorku, 
a także w Internecie na stronach:  
http://www.vinylpulse.com/2005/09/_kidrobot_is_on.html  

 Wiele zabawek drewnianych jest do dziś wyrabianych przez twórców ludowych. Takie prawdziwe „cacka”, mające w sobie „ducha” dzieciństwa dziadków, kupimy nie tylko w Cepelii, ale także na jarmarkach i świętach regionalnych, na których sprzedawane są oryginalne wyroby rękodzielnicze. Zabawa nimi to dla dziecka prawdziwa nauka tradycji i historii. Szczególnie godne polecenia są tutaj zabawki stryszawskie (http://www.produktlokalny.pl/produkty_ze_sklepowej). Zaczęto wytwarzać je w Stryszawie, obok innych wyrobów z drewna, w pierwszej połowie XIX w. Ich wyrób często był (i jest) źródłem utrzymania dla całej rodziny, a tradycja przechodzi z pokolenia na pokolenie. Do najstarszych zabawek należą: taczki, wózki, kołyski, sześcienne grzechotki i karetki z konikami. Później pojawiły się koniki na kółkach, poruszające się na kijku karuzelki i klepotki (ptaszki machające skrzydełkami) oraz dziobiące kogutki. Do ludowego zabawkarstwa zalicza się również drewniane ptaszki, które zaczęto produkować na początku XX w.
Obok zabawek drewnianych nie mniej ekologiczne wydają się przytulanki i zwierzaki z wełny i bawełny, np. z wypełnieniem z pestek wiśni. Coraz bardziej popularne stają się ekologiczne przybory szkolne: nietoksyczne farby, kredki, ołówki.
Dziecko poprzez zabawę poznaje świat i uczy się w nim funkcjonować, dlatego dobrą nauką recyklingu jest tworzenie własnych zabawek z odpadów, surowców wtórnych, resztek tkanin. Może to być budowanie rakiety kosmicznej z plastikowych butelek po napojach czy domów z pudełek po zapałkach. Takie zabawy rozwijają kreatywność i wyobraźnię oraz zmysł artystyczny, jak i zdolności manualne.
Zabawka, to dla dziecka drogowskaz, który wskazuje mu kierunek rozwoju, odkrywa przed nim wartości i uczy, jak poruszać się po, nowym dla niego, świecie. Może to być plastikowy, i pozornie bogaty, świat myszki Mikey czy Pokemona, albo świat, w którym ceni się pracę ludzi i przyrodę, w którym istnieje wiele uzupełniających się kultur, a tradycja jest powodem do dumy i stale przenika się z nowoczesnością.

Natalia Urban