Kenia,
początek lat 70.
Młoda doktor weterynarii wychodzi za mąż za obiecującego kenijskiego polityka, członka parlamentu z ra- mienia rządzącej partii. Ów poli- tyk kandyduje z biednego – nawet jak na takie państwo, jak Kenia – okręgu wyborczego, stopniowo zamieniającego się w pustynię. Obiecuje on wyborcom, że zajmie się sadzeniem drzew, ale – jak wielu polityków – wcale nie do- trzymuje tej obietnicy.
Tymczasem pani doktor na tyłach ich domu zakłada pierwszą leśną szkółkę i zaczyna sadzić drzewa...
  
 
Tak pokrótce wyglądały początki działalności organizacji Zielony Pas (Green Belt Movement).
 Dzięki zaangażowaniu jej założycielki – Wangari Maathai – posadzono już 30 milionów drzew. Zalesiono całą Afrykę, walcząc ze skutkami suszy i głodem. Taka działalność dała zatrudnienie kilkuset tysiącom ludzi, którzy w ten sposób do dziś zarabiają na swoje utrzymanie i nie mają czasu na wojny plemienne, przetaczające się po całym Czarnym Lądzie.

Nic dziwnego więc, że za taką działalność Wangari Maathai została uhonorowana pokojową nagrodą Nobla. Początki działalności organizacji Zielony Pas to rok 1997. Dwie trzecie powierzchni Kenii zajmowała wtedy pustynia lub półpustynia, a naturalnych lasów, zatrzymujących wodę i chroniących ziemię przed erozją, było zaledwie 1,7 %. Maathai swoją akcję zalesiania postanowiła oprzeć na pracy kobiet. Znajdowała z nimi wspólny język, łatwo mobilizując je do społecznej pracy. Jeżeli drzewka przetrwały trzy miesiące, wolontariuszki otrzymywały drobne kwoty pieniężne. W niedługim czasie przydomowe ogródki, skraje szos i całe połacie publicznej ziemi pokryły drzewa, tworząc wokół wiosek prawdziwy pas ekologicznego bezpieczeństwa.

Inicjatorka akcji nie poprzestała na sadzeniu drzew. Zajęła się także kształceniem kobiet. Uczyła je racjonalnego planowania rodziny i skłaniała do wzięcia udziału w publicznym życiu wspólnoty. Wychodziła bowiem z założenia, że nie można chronić środowiska bez gruntownych zmian społecznych i warto walczyć, np. o prawo do stosowania tradycyjnych upraw czy rozwój demokracji lokalnej, oraz wolnej prasy. Bez tego przecież trudno mówić o pokoju...

Katarzyna Głowacka