Chyba każdy z nas lubi odkrywać nowe tajemnice... Przyjemnie jest zostać od czasu do czasu zaskoczonym, zauroczonym tym, że ta tajemnica jest raptem na wyciągnięcie ręki, pozornie łatwa do poznania, a jednak wymagająca czasu i cierpliwości. Od kilku lat taką właśnie podróżą w odkrywaniu tajemnicy jest dla mnie obszar Doliny Baryczy.
Taka encyklopedyczna definicja to jednak zdecydowanie za mało. Spróbujmy więc na początek scharakteryzować ją według kryteriów geograficznych. Zgodnie z opisem zamieszczonym na stronach portalu www.barycz.pl: Dolina Baryczy jest formą dość osobliwą. Dolina ma dno, ale nie ma zboczy. (...) Tak wyraźnej formy nie ma nigdzie w Polsce, rzadkością jest również w świecie. Potrafi zaintrygować, prawda? ptasi raj Obszar Doliny Baryczy wyróżnia się także pod względem przyrodniczym. A nawet powiedziałbym, że dla wielu przyrodników (nie tylko z Polski, ale również z całego świata) nazwa ta nabiera własnego znaczenia. Szczególnie obszar stawów milickich i przygodzickich określany jest jako „ptasi raj”. Z tego względu Dolina Baryczy wchodzi w skład obszaru specjalnej ochrony ptaków Natura 2000, czyli europejskiej sieci ekologicznej wyznaczonej na terytorium państw członkowskich UE w celu ochrony biologicznej różnorodności kontynentu europejskiego. Ponadto, o wyjątkowych w skali europejskich walorach przyrodniczych tego obszaru świadczy,
zdecydowanie przeważa osiadła od wieków ludność rolnicza. Po stronie dolnośląskiej w dużej części wsie zostały zasiedlone po 1945 roku przez przesiedleńców z dawnych kresów II Rzeczypospolitej. Na przykład Sułów jest w dużej części zamieszkały przez mieszkańców Baru pod Lwowem. W kościele parafialnym znajduje się tu obraz Niepokalanej, przywieziony z Baru przez pierwszych przesiedleńców... Oto prawdziwa mozaika ludzkich historii, doświadczeń, sposobów na życie.że jest to: obiekt Ramsarski, obszar Important Bird Area, największy w kraju Park Krajobrazowy, jeden z czterech w naszym kraju OPW (Obszarów Przyrodniczo Wrażliwych), zakwalifikowanych do pilotażowego wdrażania programów rolnośrdowiskowych UE. Pamiętam swoje pierwsze wizyty w Dolinie Baryczy, kiedy właśnie to niepowtarzalne bogactwo przyrodnicze urzekło mnie. I przez te 3 lata od kiedy poznaję ten obszar, niezmiennie, niezależnie od pory roku, pełen jestem zachwytu nad przyrodą i tajemniczością tego miejsca. Zaskakują ciągle nowe gatunki ptaków, jakie można tu podpatrzeć; zaskakuje bujność roślinności, która za każdym razem wygląda inaczej – nawet w tych samych miejscach. Ale przyroda, choć bezcenna i niepowtarzalna, to jedynie element, przystanek w podróży, w odkrywaniu tajemnicy. W czasach kiedy człowiek i przyroda są sobie przeciwstawiani, historia Doliny Baryczy przeczy tej teorii i uczy współegzystowania tych dwóch odmiennych światów. A wszystko zaczęło się tutaj od... zakonu Cystersów. Już w średniowieczu odkryli oni, iż płaskie i bagniste dno można wykorzystywać dla zakładania stawów rybnych. Czy ich działalność wpłynęła na przyrodniczą zmianę tego obszaru? Raczej sprawiła, iż do naszej opowieści o miejscu gdzie przyroda od wieków rządzi się swoimi prawami, wkroczyła historia oraz ludzie. prawdziwa mozaika Dolina Baryczy, jako trudna do przebycia przeszkoda naturalną, stanowi „od zawsze” naturalną granicę pomiędzy Dolnym Śląskiem a Wielkopolską. Mieszkańcy tego obszaru tworzą dziś ciekawą mieszankę kulturową i społeczną. Wart podkreślenia jest fakt, że granica województw dolnośląskiego i wielkopolskiego pokrywa się z dawną granicą niemiecko-polską sprzed 1939 roku. Powoduje to, że w części wielkopolskiej Ta baryczańska mozaika czy różnorodność jest zjawiskiem tyleż tajemniczym, co urzekającym. Podczas koordynacji prac nad realizacją projektu „Ekorozwój Doliny Baryczy –partnerstwo człowieka i przyrody” w ramach Programu LEADER miałem okazję poznać ją niemal „od podszewki”. I dla mnie symptomatyczne jest to, że codzienne zmagania się z materią nieożywioną realizacji projektu w postaci wniosków o płatność, niejasnych procedur oraz materią ożywioną – np. w postaci warszawskich urzędników – wynagradzały mi wizyty w Dolinie... Za każdym razem, kiedy tam gościłem, czułem, że odpoczywam, zaczynałem rozumieć sens swojej pracy, jej codziennych trudów. I dodatkowo zachwyt nad tutejszą przyrodą wzbogacony został o autentyczny szacunek dla poznanych tu ludzi, pełnych energii i zapału, by „wziąć sprawy w swoje ręce” i kreować otaczającą rzeczywistość. Dla ich uśmiechu, kreatywności, chęci uczynienia swojej „małej ojczyzny” lepszej i przyjaźniejszej od otaczającej nas rzeczywistości. Wdzięczny jestem im za to, że początkowa ostrożność przerodziła się w chęć współpracy - nie tylko pomiędzy Doliną Baryczy a Wrocławiem, ale także pomiędzy ludźmi na miejscu, pomiędzy Dolnym Śląskiem a Wielkopolską. Przykładem może być choćby wytyczenie szlaku konnego Doliny Baryczy, którego „przetarcie” miało miejsce w maju 2006 roku. I ta iskierka współpracy rozpaliła się w postaci, wzajemnych zaproszeń na organizowane przez różne podmioty imprezy, czy w nowych znajomościach i odwiedzinach, żeby zobaczyć jak to jest „u sąsiada” i porozmawiać przy „czymś mocniejszym”... jest nas coraz więcej Dobrym przykładem chęci wzajemnej współpracy są z pewnością inicjatywy wsparte przez Dolnośląską Fundację Ekorozwoju w ramach Programu Działaj Lokalnie. Program ten w skali krajowej realizowany jest od 2000 roku przez Akademię Rozwoju Filantropii. W w 2006 roku Dolnośląska Fundacja Ekorozwoju uzyskała status Lokalnej Organizacji Grantowej i przyznała 12 grantów o łącznej wysokości 35 tys. złotych, między innymi na odrestaurowanie zabytkowego parku w Pietrowicach Małych, przeprowadzenie w Miliczu szkolenia dla młodych przewodników po Dolinie Baryczy, zorganizowanie dla biedniejszych dzieci z gminy Przygodzice „wakacji w siodle” służących zabawie, ale i też poznaniu lokalnej przyrody i zanikających tradycji. I to chyba jest najważniejsze, że ludziom z Doliny Baryczy „po prostu się chce”, może nawet bardziej, niż tym miastowym? I jest ich coraz więcej - władz, urzędników, leśników, agroturystów, sadowników, lokalnych wytwórców, „społeczników”, rolników... I nagle okazuje się, że kalendarz lokalnych, spotkań, imprez, szkoleń, warsztatów etc. jest tak napięty, że ciężko jest znaleźć czas choćby na próbę ogarnięcia tego wszystkiego. Okazuje się, że „marka Dolina Baryczy” jest coraz bardziej rozpoznawalna, produkty lokalne z tego terenu zdobywają nagrody w kulinarnych konkursach, a pomysł reaktywowania trasy kolejki wąskotorowej czy uratowania i ożywienia ruin zamku w Miliczu nie są już tak nierealne. Taka jest właśnie moja podróż w odkrywaniu tajemnicy...
A że może trochę zbyt idealistyczna? Ciężko jest pisać racjonalnie o miejscu, w którym zostawiło się część swojego serca. A moje bije gdzieś w Dolinie Baryczy. Paweł Antoniewicz Dolnośląska Fundacja Ekorozwoju |