Międzynarodowy Fundusz na Rzecz Ochrony Przyrody WWF oraz The Co-operative Bank przeprowadziły niecodzienny eksperyment, którego wyniki okazały się zaskakujące. Eksperyment polegał on na przebadaniu krwi pochodzącej od 47 osób z całej Europy. W grupie badanych znalazło się 39 deputowanych do Parlamentu Europejskiego oraz 4 obserwatorów z krajów akcesyjnych, 1 parlamentarzysta poprzedniej kadencji oraz 3 przedstawicieli WWF. W sumie grono reprezentowało mieszkańców 17 krajów europejskich. Krew pobrana została w grudniu 2003 roku. Przeanalizowano ją pod kątem występowania 101 syntetycznych substancji chemicznych z pięciu grup: pestycydów (w tym DDT), PCB, bromowanych opóźniaczy spalania, ftalanów i związków fluoropochodnych (PFOS). Po ujawnieniu wyników testów okazało się, że organizm każdej z przebadanych osób jest zanieczyszczony mieszanką trwałych, toksycznych związków chemicznych o właściwościach bio-akumulacyjnych. Łącznie we krwi osób poddanych testowi znaleziono… 76 ze 101 szkodliwych i niebezpiecznych substancji. Tymczasem, jak wynika z raportu WWF „Powody do niepokoju”, zanieczyszczenie organizmów ludzkich i zwierzęcych otaczającymi nas związkami chemicznymi, może być przyczyną poważnych problemów zdrowotnych. Toksyczne chemikalia mogą m.in. powodować nowotwory, uszkodzenia płodu i różnorodne wady rozwojowe, mogą także poważnie obniżać odporność i zdolność do rozmnażania. Niestety, szkodliwe związki wytworzone przez człowieka otaczają nas w naszym codziennym życiu praktycznie na każdym kroku. Substancje o tym charakterze zawarte są zarówno w naszej odzieży, meblach, chemii domowej, nawozach, a nawet – w plastikowych naczyniach, plombach dentystycznych i całym spektrum innych produktów codziennego użytku. – Ilość, rodzaj i stężenie substancji chemicznych znalezionych w czasie testu w organizmach zwykłych ludzi jest wstrząsająca – mówi Ireneusz Chojnacki, dyrektor polskiego oddziału WWF. – Nasze bezustanne narażenie na kontakt z tyloma toksycznymi związkami nie może być traktowane jako nieszkodliwe. Musimy zrobić wszystko, aby się przed tym chronić. Co ważne, mamy w zasięgu ręki istotną szansę. Jeśli Unia Europejska zaaprobuje projekt nowych przepisów w zakresie wykorzystania chemikaliów (REACH) w odpowiednio surowym kształcie, nie tylko my, ale również kolejne pokolenia zyskają szansę na bezpieczniejszą przyszłość – zwraca uwagę Chojnacki. Projekt REACH zakłada objęcie ściślejszą kontrolą procesu produkcji i wykorzystania szkodliwych substancji chemicznych. Zgodnie z nowymi przepisami producenci związków chemicznych byliby zobowiązani do zbadania ich wpływu na organizmy żywe, zanim chemikalia te będą wprowadzone do użytku. Najbardziej szkodliwe związki byłyby wycofywane. chemia w organizmie Ujawnione rezultaty badania krwi Europejczyków wskazują, że związki chemiczne przedostają się z otoczenia do naszego organizmu. We krwi jednej z badanych osób znaleziono aż 54 różne toksyczne związki. Średnia liczba substancji znalezionych w próbkach analizowanych podczas badania to 41. Przynajmniej 13 różnych związków stanowią chemikalia, których występowanie stwierdzono u wszystkich przebadanych. W tej liczbie mieszczą się też substancje, które w Europie zostały już wiele lat temu wycofane z użycia ze względu na ich szkodliwe właściwości. Wiele z tych chemikaliów gromadzi się w środowisku i organizmach żywych. Przykładowo: duże stężenia rakotwórczych związków fluoropochodnych zostały znalezione w ciele niedźwiedzi polarnych, delfinów, wielorybów i kormoranów, a także bałtyckich fok i orłów bielików. Niedawno przeprowadzone badania wykazały, że o ile w latach 60. u ssaków morskich wykrywano tylko 5 związków z grupy chlorowcopochodnych węglowodorów i rtęci, dziś u tych samych gatunków występuje ponad 265 substancji toksycznych pochodzenia organicznego oraz 50 nieorganicznych związków chemicznych. Substancje chemiczne odkładają się również w organizmach ludzi. Związki PFOS i PFOA (z grupy perfluorowęglowodorów) znaleźć można dzisiaj w próbkach krwi większości Amerykanów. Polibromowane środki zmniejszające palność występują w mleku karmiących matek, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie. W 2002 roku w czasie badania przeprowadzonego na zlecenie WWF w Wielkiej Brytanii, okazało się, że każda z testowanych osób ma w swojej krwi mieszankę niebezpiecznych związków z grupy PCB, OCP i PBDE. Mimo braku regularnych badań nad wpływem substancji chemicznych na ludzi, istnieje wiele dowodów, które każą sądzić, że skutki kontaktu z niebezpiecznymi związkami są podobne, jak w przypadku zwierząt. Zdaniem naukowców obecne w środowisku substancje chemiczne, wcho-dzące w skład farb i nawozów sztucznych czy ciemnych barwników do włosów, mogą być jedną z przyczyn wzrostu zachorowań na nowotwory. Jak dowiedziono, wysokie stężenie DDE (produkt rozpadu pestycydu DDT) może wywołać u kobiet przedwczesne porody, a także wpływać na śmiertelność niemowląt. Ftalany, zdaniem naukowców, mogą powodować zjawisko przedwczesnego dojrzewania kobiet. Całe spektrum wpływów substancji chemicznych na człowieka ujawni się jednak najprawdopodobniej dopiero wraz z upływem czasu. luka w przepisach Obowiązujące przepisy prawne nie zapewniają ani ludziom, ani przyrodzie należytej ochrony przed niebezpiecznymi chemikaliami. Zgodnie z aktualnym prawem wszystkie te związki, które zostały wprowadzone na rynek przed rokiem 1981 (większość obecnie stosowanych) nie muszą przechodzić badań toksykologicznych i ekotoksykologicznych. Obecnie na europejskim rynku funkcjonuje 30 tysięcy związków chemicznych, z których jedynie 14% towarzyszy informacja o bezpieczeństwie stosowania i ewentualnym wpływie na organizmy żywe. Dlatego WWF oraz inne organizacje pozarządowe wzywają Unię Europejską do przyjęcia takiej wersji nowych przepisów, która zagwarantuje weryfikację toksyczności wykorzystywanych substancji oraz skuteczną kontrolę produkcji i stosowania najbardziej szkodliwych związków. WWF informuje, iż wyniki badań naukowych wyraźnie potwierdzają, jak wielka jest skala oddziaływania związków chemicznych na przyrodę i człowieka. Dla ograniczenia istniejącego niebezpieczeństwa konieczne jest jednak posiadanie informacji o właściwościach substancji, z którymi stykamy się w życiu codziennym. Dlatego organizacja domaga się prawa do informacji na ile bezpieczne są używane przez nas chemikalia. Przykład związków fluoropochodnych w znakomity sposób ilustruje więc, dlaczego REACH jest niezbędny. Przez ostatnie 30 lat producenci artykułów codziennego użytku prowadzili badania nad stosowanymi przez siebie toksycznymi substancjami z tej grupy, ale mimo nacisków Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) nie zdecydowali się podzielić ich wynikami z opinią publiczną. REACH ma zapewnić, by podobne sytuacje nie miały miejsca w Europie. Jak uczą doświadczenia z przeszłości, produkcja i uwalnianie do środowiska trwałych substancji o nierozpoznanych właściwościach może być bardzo niebezpieczne. PCB, DDT, atrazyna czy TBT to chemikalia, które początkowo stosowano bez ograniczeń w przekonaniu o ich nieszkodliwości. Z czasem okazało się jednak, że związki te mają toksyczny charakter i nawet w niewielkich stężeniach powodują poważne zmiany. Wycofano je z użytku, jednak te trwałe związki do dzisiaj skumulowane są w przyrodzie i naszych organizmach, przekazywane następnie kolejnym pokoleniom. Zdaniem WWF dowodzi to, jak poważne konsekwencje może mieć niefrasobliwość w odniesieniu do związków o nieznanych właściwościach i jak ważne jest stosowanie zasady prewencji. Jednym z podstawowych filarów projektu REACH jest zasada zapobiegania. Zgodnie z nowymi przepisami przemysł chemiczny przed wypuszczeniem na rynek jakiejkolwiek substancji powinien zgromadzić odpowiednie informacje dotyczące jej właściwości i ewentualnego wpływu na środowisko. Obowiązek weryfikacji dotyczyłby również tych substancji, które bez żadnej kontroli zostały wprowadzone na rynek przed rokiem 1981. REACH ma umożliwiać kontrolę bezpiecznego wykorzystania substancji wysokiego ryzyka na wszystkich etapach cyklu ich użytkowania, stawiając określone wymogi zarówno co do ich produkcji, handlu i zastosowania. spodziewanne zyski Zmiany będą niosły korzyści nie tylko zwykłym ludziom, ale także gospodarce. Komisja Europejska szacuje, że w ciągu 30 lat oszczędności związane z poprawą zdrowia mieszkańców UE sięgną 50 mld euro. Według szacunków Komisji Europejskiej wydatki, jakie przemysł chemiczny musiałby ponieść w związku z przyjęciem nowych przepisów, wyniosłyby w ciągu 11 lat średnio 0,2 mld euro rocznie. Tymczasem w samym tylko 2002 roku 50 największych koncernów chemicznych Europy wypracowało zysk w wysokości 15 mld euro. – Zgodnie z wyliczeniami Komisji Europejskiej, REACH, w ciągu 11 lat wprowadzania tego projektu kosztować będzie około 50 eurocentów rocznie w przeliczeniu na jednego obywatela UE. To mniej niż europejski przemysł chemiczny musiał wydać w ciągu jednego tylko 1999 roku na naprawę szkód środowiskowych spowodowanych przez zanieczyszczenia – zwraca uwagę Ireneusz Chojnacki. Tymczasem przemysł chemiczny nie czeka bezczynnie. Już od kilku miesięcy prowadzi ostrą kampanię na rzecz zmodyfikowania zapisów REACH. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie pod wpływem lobbingu tej branży pierwotna wersja projektu REACH przygotowana przez Komisję Europejską została znacznie osłabiona. – W tym roku po raz pierwszy także my, Polacy, będziemy mogli czynnie włączyć się w proces kształtowania unijnego prawa. Bardzo ważne jest, jak w sprawie REACH 54 zachowają się nasi deputowani do unijnego Parlamentu. Mamy nadzieję, że zwyciężą argumenty wynikające ze zdrowego rozsądku i troski o dobro nas i naszych dzieci, a nie krótkowzroczne interesy koncernów chemicznych – podkreśla dyrektor WWF. Więcej informacji na stronach: www.wwf.pl/detox
|