Jakie są największe atrakcje turystyczne Australii? Misie koala i kangury? Rafa Koralowa? A może skała Ayer? Całkiem niedawno do powyższych “znaków rozpoznawczych” tego kontynentu dołączył Park Przyrody Wyspy Phillip w prowincji Wiktoria ze swoją spektakularną paradą pingwinów. W 1995 roku do Parku przybyło prawie pół miliona odwiedzających, którzy wydali tam ponad 60 mln dolarów, zapewniając pracę dla tysiąca osób.

Pingwiny zaskarbiły sobie sympatię także afrykańskich turystów, przyjeżdżających dla ich obserwacji do Zatoki Boulders. Na ich podglądanie turyści gotowi są wydawać rocznie 2,4 mln dolarów.
O tym, że turystyka może nakręcać turbiny gospodarki - wiadomo od dawna, jednak prawdziwym novum jest turystyka przyrodnicza, a zwłaszcza turystyka ptasia. Turystyka ta będzie się rozwijać „na pohybel” ptasiej grypie, choć wśród obserwatorów ptasich przelotów znajdą się i tacy, dla których obserwacje ptaków podyktowane będą jedynie strachem.
Jeśli chodzi o rozwój turystyki ptasiej - póki co daleko nam do Australii, jednak nawet u nas z roku na rok zwiększa się populacja ptakolubów czyli birdwatchingersów. Za sprawą rekwizytów typu: luneta, lornetka, aparat oraz podręcznik z opisem i fotografiami ptaków czy stonowanego, “leśnego” stroju, łatwo rozpoznać ich w terenie. Koledzy po fachu żartują sobie z nowicjuszy w panterkach, którzy dla niepoznaki na taką wyprawę przebierają się w moro, co w tym przypadku nie ma właściwie żadnego uzasadnienia. Bynajmniej nie chodzi o to, by ptak nas nie zauważył, ale by oswoił się z naszą obecnością i przestał zwracać na nas uwagę. Rozpoznani czy zamaskowani, ptasi obserwatorzy “zaliczają” ptaki za sprawą “jizz” czyli ogólnego wrażenia, jakie osobnik sprawia w terenie. Należy tutaj zwracać uwagę na wielkość, szczegóły sylwetki, umaszczenie czy sposób lotu, co pozwala nazwać ptaka nawet z bardzo daleka.  – Fascynowało mnie towarzyszenie doświadczonemu miłośnikowi ptaków przy obserwacjach przelotów wzdłuż Bałtyku. Migrujące nad głową drobne wróblaki widoczne są tylko jako czarne plamki. Jednak sposób lotu, parę szczegółów kształtu ogona i skrzydeł oraz głosy pozwalały mu rozpoznać gatunek – wspomina ornitolog i “prawdziwy ptasiarz terenowy” Jerzy Dyczkowski. – Niestety, “jizz” nie gwarantuje 100% pewności i pewna dwójka miłośników ptaków uznała za czarno-białego ostrygojada... zad pasącej się za pagórkiem krowy.

ptaki generują dochody

Wielu ptasiarzy swoje hobby traktuje wyczynowo. Taka odmiana ptasiego podglądactwa to “twitching”. Ten rodzaj sportu polega na stałym wydłużaniu listy widzianych gatunków. Działają już elitarne Kluby 300 (np. w Polsce), 400 czy 700 (na świecie), do których mogą przystąpić szczęśliwcy, mający zaobserwowaną na wolności wskazaną liczbę gatunków. Dzięki takiemu hobby, od ponad dekady w przykładowych Stanach Zjednoczonych ptasia turystyka generuje zyski przekraczające 5 mld dolarów, zapewniając utrzymanie blisko 200 tysiącom Amerykanów. – W sytuacji, gdy wzrasta ilość osób poświęcających swój czas i pieniądze pasji podglądania natury, pojawia się szansa ochrony okolic, których mieszkańcy utrzymywali się dotąd głównie z rabunkowej gospodarki zasobami przyrody – takiego zdania jest Dyczkowski. – Wtedy w ochronie zasobów przyrodniczych ludzie ci zaczynają dostrzegać osobisty interes, co stwarza nadzieję przetrwania dla ostatnich dzikich obszarów naszego globu.
Każdego roku 6-8 tysięcy turystów odwiedza rezerwat przyrody na wyspie Causin, zarządzany przez organizację BirdLife Seszele. Dawniej była to przynosząca straty plantacja palm kokosowych, obecnie dochód z turystyki pozwala na utrzymanie rezerwatu ptaków, jak i lokalnych mieszkańców. Niemałe zyski przynosi także ptasi rezerwat w Minsmere koło Suffolk (wschodnia Anglia), zarządzany przez Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (RSPB). Corocznie 70 tysięcy zwiedzających zostawia w Minsmere taką ilość gotówki, która pozwala na utworzenie kilkudziesięciu miejsc pracy.
Ochrona ptaków przekłada się na zyski ekonomiczne nie tylko poza granicami. Opisanym przykładom od wielu lat przyglądają się bacznie także polscy decydenci i pozarządowe organizacje ekologiczne. By z owej turystyki móc “spijać śmietankę” - konieczne są jednak działania polegające na wzmocnieniu infrastruktury. – Bardzo ważna jest promocja danego regionu jako miejsca naprawdę wyjątkowego pod względem przyrodniczym – twierdzi Lucjan Zawadzki, przewodnik turystyczny z legnickiego oddziału Dolnośląskiego Zespołu Parków Krajobrazowych. Pomysłem Parku na taką promocję jest “Majówka z ptakami”, organizowana na Stawach Przemkowskich we współpracy ze Związkiem Polskich Fotografów Przyrody (ZPFP) i Fundacją Ekologiczną „Zielona Akcja”. Efektem organizowanego co roku pleneru fotograficznego jest objazdowa wystawa, prezentowana w różnych miejscach Polski.
Dla rozwoju ptasiej turystyki kolosalne znaczenie ma przygotowanie odpowiedniej ilości miejsc noclegowych, a żeby turyści nie płoszyli ptactwa – wytyczenie szlaków czy punktów obserwacyjnych. Dzięki inicjatywie Północnopodlaskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków takie kroki podjęto w Pentowie. Wybudowanie platform pod gniazda bociana białego, jak i kilku wież obserwacyjnych znacznie wzmocniło założoną tam Europejską Wioskę Bocianią.
Na Dolnym Śląsku podobne działania podejmuje PTOP ProNatura. Organizacja otacza opieką Rudę Sułowską czyli Dolnośląską Wieś Bociana, jak i całą Dolinę Baryczy, z ptasim eldorado w postaci kompleksu Stawów Milickich. Dolnośląska Fundacja Ekorozwoju (DFE), w ramach programu “Aktywni z polotem”, uczy natomiast w Dolinie Baryczy właścicieli gospodarstw agroturystycznych jak rozpoznawać ptaki, by pasją ich podglądania móc zarazić przyjeżdżających turystów. W najbliższym czasie z inicjatywy DFE zostaną także wybudowane 3 wieże widokowe do obserwacji ptactwa.
Takie działania udowadniają, iż zamiast tworzenia rezerwatów, większe zyski czy zwłaszcza – społeczną aprobatę przynosi inwestowanie w przyrodę, pozwalające na tworzenie nowych miejsc pracy i podnoszenie świadomości przyrodniczej lokalnych mieszkańców. Wielokrotnie jest tak, iż o prawdziwych przyrodniczych skarbach i niezwykłości pobliskiego ptasiego raju zdają się oni zupełnie nie wiedzieć.

przyrodnicy bawią się lalkami
Na całym świecie działania ekologów i ornitologów obejmują także przygotowywanie planów terenów ochronnych, wykup prywatnych rezerwatów, czynną ochronę zagrożonych gatunków czy polityczny lobbing. Działania ochronne miewają nawet charakter widowiskowy, jak choćby ratowanie amerykańskich żurawi krzykliwych przez Komitet Ochrony Orłów. Jaja żurawia podkładano do gniazd innego, pospolitego gatunku, a wyrośnięte młode uczono latać poprzez chodzenie za motolotnią. Motolotniarze ubrani byli w białe, workowate kostiumy i prowadzili za sobą ptaki, trzymając w dłoni kukłę przypominającą głowę żurawia krzykliwego. W ten sposób jesienią 2001 roku za lalkami w motolotniach ptaki przeleciały na południe, pokonując odległość 1950 km!
Nie ulega wątpliwości, że zainteresowanie ptasią turystyką stale wzrasta. Od połowy lat 80. do połowy 90. w samych tylko USA ilość ptakolubów zwiększyła się o 155%. Z danych BirdLife wynika, że ilość osób wyjeżdżających za granicę w celu podglądania ptaków wynosi 78 mln, a w krajach, które odwiedzają, zostawiają oni 78 mld dolarów rocznie. Moda na obserwowanie ptaków jest wyjątkowo rozpowszechniona w Wielkiej Brytanii, gdzie RSPB skupia ponad milion osób.
Jeśli chodzi o nasze rodzime realia, to życie dzikich ptaków ogląda kilka tysięcy Polaków. – W naszym kraju birdwatching ma nieco inną genezę, niż w Wielkiej Brytanii czy też innych krajach UE – zaznacza Damian Wiehle z Ornitologicznej Grupy Roboczej Doliny Górnej Wisły “Czaplon”. – Na Zachodzie jest to w zasadzie jedynie sposób spędzania wolnego czasu, sprowadzający się w 95% do wyjścia w teren i obserwacji ptaków – bez jakichkolwiek zobowiązań naukowych - z przekąsem dodaje rodzimy naukowiec. Niezależnie od motywacji - takie hobby zyskuje na popularności mimo, iż nie jest tanie. Sam koszt koniecznych tutaj “na starcie” zakupów: lunety, lornety czy aparatu z teleobiektywem i statywem to równowartość kilku przeciętnych pensji. Prawdziwi amatorzy ptasiego podglądactwa entuzjastycznie potwierdzą, że taki wydatek się opłaca, a przyjemność “bezkrwawych łowów” docenią nie tylko przyrodnicy, fotograficy, naukowcy czy survivalowcy. – Zaletą birdwatchingu jest jego skuteczność w walce ze stresem. Ptaki żyją prostymi przyjemnościami: słońcem, wiatrem, zdobywaniem pożywienia, dniem dzisiejszym. Patrząc na ich świat - w ciągu pięciu minut odprężamy się całkowicie... – mówiąc niemalże językiem reklam rozmarza się Jerzy Dyczkowski.

wakacje z ptakami
Dla ludzi młodych, o mniej zasobnych kieszeniach, sposobem na bezpłatne wakacje z ptakami mogą być obozy obrączkowania ptaków. Takie obozy organizowane są w różnych miejscach kraju podczas przelotu ptaków i opierają się na pracy wolontariuszy. – Można w ten sposób spędzić jakiś czas w głuszy, zobaczyć i potrzymać w ręce wiele skrzydlatych stworzeń – zachwala Dyczkowski. – Życie obozowe jest bardzo barwne: obławy na lisy kradnące złapane ptaki, nocna praca, gdy fala przelotu obdarzy nagle setkami ptactwa, powodzie, zbieranie grzybów itp. Udział w podobnych projektach to prosty sposób, by przysłużyć się nauce. Wyniki obserwacji pozwalają nie tylko uzupełnić wiedzę o stanie populacji, ale np. śledzić proces postępowania efektu cieplarnianego lub wpływu chemikaliów na przyrodę. Ptaki to przecież wskaźniki zanieczyszczeń naszego środowiska.
Choć subkulturę ptakolobów tworzą zarówno biznesmeni, naukowcy czy urzędnicy, generalnie: ludzie wywodzący się z całkiem różnych środowisk – łączy ich jedno. Wszyscy oni z podobną pasją potrafią opowiadać o ptakach. I, tak jak wędkarze, prześcigający się w opowieściach o “wieeeeelkiej rybie”, którą przecież (nikt nie wątpi!) udało się złowić, tylko w ostatniej chwili wyślizgnęła się do wody, tak ptasiarze potrafią rozprawiać o niesamowitych historiach, jakie przydarzyły im się “na ptakach”. Jedna z tych “z dreszczykiem” dotyczy, dziwnym trafem nieznanego nikomu bliżej, ornitologa, który chcąc zajrzeć do gniazda bąka - nachylił się nad trzciną. A z tu nagle bąk – we własnej osobie! – nachylił się nad nim i puknął go dziobem w plecy. Biedny ornitolog nadział się na trzciny i wydłubał sobie oczy. Inna - traktuje o podglądaniu w mieście stada gawronów. Birdwatching bowiem ma tę zaletę, iż nie ma przeszkód, by “z braku laku” uprawiać go również w mieście. Otóż ptaki na miejskim skwerku podbierały wiewiórkom orzeszki i rzucały je na jezdnię, wybierając później już obłuskane – wprost spod kół pędzących samochodów!
W obu “legendach” stopień prawdopodobieństwa jest akurat spory, jednak w “upstrzonych w barwne piórka” podobnych opowieściach – jak w orzeszkach – trzeba czasem wyraźnie oddzielić nasionko od łupiny i prawdę od ptasiej paplaniny. Bacznym okiem warto spojrzeć także na zdjęcia. Wszak w przypadku wielu przyrodniczych fotografii wyjątkowo dzikiej przyrody, na szyi ptaka można dojrzeć ślady żyłki, przytwierdzającej do drzewa wypchany okaz czy sztuczne oświetlenie i rozmazane tło szklanej klatki, jak i ustawioną w tle zupełnie egzotyczną roślinność.
Krzysztof Bandarek, prezes ZPFP, zapytany o to, jak robić dobre zdjęcia, przywołuje wypowiedź jednego z fotografików “National Geographic”: “… przysłona 8 i być tam…”. – Coś w tym jest, często wystarcza mi samo bycie tam…- mówi Bandarek. Więc może w prawdziwych, choć bezkrwawych, ptasich łowach jest trochę gonitwy za króliczkiem? W niezwykle pięknych okolicznościach przyrody frajdy może dostarczyć przecież same ściganie go, nawet bez złapania za… dziób, czy przysłowiowe uszy.


Tekst: Katarzyna Głowacka


Foto: Rafał Gawelda
www.gawelda.pl


Zob. w sieci:

www.ptaki.info
ptasie radio, telewizja, poezja – serwis Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju

ptakistawowzatorskich.net.pl
ciekawa inicjatywa służąca promocji ptaków Małopolski
 
http://www.birding.gt.pl/
autorska strona Jerzego Dyczkowskiego

www.birdwatching.com
 niezwykłe filmy ptakach do obejrzenia na DVD
 
www.bird.pl
 w Polsce firma świadcząca usługi z zakresu birdwatchingu “Bird Service”

 


Miejsca szczególnie zasobne w ptaki:
młode lasy liściaste, podmokłe łąki, kępy drzew i krzaków.


O czym każdy ptakolub pamiętać powinien:

1. Od gniazd, kolonii lęgowych, noclegowisk, tokowisk i ważnych miejsc żerowania należy trzymać się w odpowiedniej odległości.
2. Dla dobra ptaków lepiej ogranicz używanie sztucznego oświetlenia przy filmowaniu lub fotografowaniu, szczególnie do zbliżeń.
3. Nie nadużywaj stosowania nagrań głosów i innych sposobów przywabiania.
4. Warto poruszać się powoli i spokojnie. Ptakom udziela się podniecenie człowieka.
5. Odpowiednio wcześniej nastaw aparat, wybierając spodziewaną odległość.
6. Staraj się nie oglądać ptaka pod światło – w przeciwnym razie ryzykujesz spłoszenie.
7. Znakiem obecności wielu drapieżników może być nagła panika innych ptaków.
8. Zbliżając się do ptaków, trzeba kryć się za krzewami, nie wychylając do góry, ale na bok.
9. Niestety, Twój zegar musi być zbliżony do ptasiego: ptaki są najbardziej aktywne rano i pod wieczór; ptaki nocne - po zmroku i przed świtem.
10. Nie zapominaj o wspieraniu działań służących ochronie cennych gatunków i ważnych dla ptaków środowisk.

Fotografowanie z paragrafem


Gatunki ptaków objete zakazem fotografowania, filmowania i obserwacji, mogących powodować płoszenie lub niepokojenie:

ślepowron, bocian czarny, szlachar, bielik, gadożer, orlik krzykliwy, orlik grubodzioby, orzeł przedni, orzełek, kania czarna, kania ruda, rybołów, raróg, sokół wędrowny, cietrzew, głuszec, mornel, biegus zmienny, puchacz, usztaka błotna.