W środkach masowego przekazu często ukazują się imponujące zapowiedzi. Jakiś czas temu Dow Chemicals i Cargill podjęły decyzję o rozpoczęciu wspólnej produkcji biodegradalnych kukurydzianych tworzyw sztucznych. Fakt ten rozgłoszono jako dowód na to, że wielki przemysł może stać się przyjazny dla środowiska. Niewiele później firma Monsanto pomogła w stworzeniu „czerwonego ryżu” czyli źródła beta karotenu dla głodującej ludności Trzeciego Świata, borykającej się z awitaminozą i ślepotą. W jednej chwili mogliśmy odnieść wrażenie, że wielkie korporacje są wreszcie gotowe zainwestować w produkty  przynoszące poważne korzyści społeczne. Czy jednak jest tak w rzeczywistości? Nawet dzięki wspomnianym inicjatywom wcale nie zbliżamy się do  zrównoważonego rozwoju. Zamiast koncentrować się na osiąganiu pojedynczych celów, powinniśmy koniecznie przyjąć myślenie systemowe*. Przynosi ono nie tylko tańsze i lepsze produkty, ale i tworzy przy tym miejsca pracy. Dlaczego tak się dzieje?
Aby poznać odpowiedź – przyjrzyjmy się, na czym polega myślenie systemowe. Działanie takie oznacza konieczność znajdywania powiązań między zjawiskami. Dostrzeżemy wtedy rozmaite paradoksy, jak na przykład ten, że lepiej jest się trzymać istniejących produktów, ponieważ zostały one poddane szczegółowej analizie. I chociaż są one dalekie od doskonałości, to przynamniej ich wady zostały udokumentowane. Kiedy
przyjmiemy taki punkt widzenia – wyłoni się wtedy przed nami wiele nowych inicjatyw o wyjątkowej efektywności, wykraczającej poza nasze najśmielsze oczekiwania. Fakt ten prawdopodobnie wyjaśnia, dlaczego pomimo podpisania około 200 traktatów międzynarodowych w sprawie ochrony środowiska, zastąpienia toksyn składnikami naturalnymi oraz przejścia do produktów organicznych wolnych od pestycy-
dów i herbicydów – w gospodarce światowej wciąż nie jesteśmy w stanie zatrzymać negatywnych ten-
dencji.


PLA-stic’owy problem
Bardzo dobrym przykładem będzie tutaj przywołanie technologii wykorzystującej skrobię kukurydzianą. Wyobraźmy sobie dwie możliwości. Jedna z nich polega na tym, że uprawiamy genetycznie zmodyfikowaną kukurydzę. Wymaga ona dużego nawadnia nia, co powoduje zubożenie gleby oraz ograniczenie bioróżnorodności. Następnie z owej kukurydzy wytwarzamy tworzywo sztuczne znane wśród specjalistów jako PLA (polikwas mlekowy). To wszystko odbywa się w procesie chemicznym, składającym się z trzech reakcji (częściowo z zastosowaniem ponownie genetycznie zmodyfikowanych enzymów) i wymagającym zastosowania dużej ilości energii. Nasze tworzywo, stając się odpadem, może ulegać rozkładowi biologicznemu. Jest wykonane z produktu naturalnego, ale obecne w nim  molekuły i stopień chemicznego
przetworzenia każą nam zapomnieć, że uzyskany produkt miał cokolwiek wspólnego z kukurydzą.

kukurydziane patenty
Teraz rozważmy drugą możliwość. W restauracjach, szkołach i urzędach prowadzimy zbiórkę bioodpadów. W drodze fermentacji z udziałem grzyba uzyskujemy mieszaninę, a następnie zawartą w niej skrobię przetwarzamy w ulegające rozkładowi biologicznemu tworzywa sztuczne. Cały proces odbywa się w temperaturze nie przekraczającej 60o. Po 24 godzinach nasz produkt osiada na dnie zbiornika i w dowolny
sposób można go kształtować. Nie trzeba być inżynierem chemikiem, aby dojść do wniosku, że pierwsze rozwiązanie w ogóle nie jest zrównoważone. Nawet jeśli ostatecznie tworzywo sztuczne ulega rozkładowi biologicznemu i nawet, gdy zastąpimy produkt petrochemiczny produktem agrochemicznym – wyniki analizy cyklu życia produktu nie będą wcale zadawalające. Jest rzeczą jasną, że skrobia z kukurydzy może być wytwarzana albo w celach konsumpcyjnych albo w celu wyprodukowania tworzyw sztucznych.
Są to warianty wykluczające się wzajemnie. Skutek będzie taki, iż popyt na kukurydzę znacznie wrośnie, wywierając równocześnie ogromną presję na środowisko, zwłaszcza na skutek erozji gleby i obniżenia poziomu wód powierzchniowych

Nie trzeba być także ekspertem ds. energii, aby zdać sobie sprawę, że takie same efekty może zapewnić wykorzystanie grzybów, pozwalające na przekształcenie skrobi w tworzywo sztuczne przy znacznie niższym poziomie energii. Cały proces obejdzie się bez przeprowadzania modyfikacji genetycznych – wystarczy po prostu wykorzystanie pozostałości z kuchni. Chociaż PLA z odpadów kuchennych w dalszym ciągu wymaga użycia energii, to z pewnością zapewnia lepszy bilans energetyczny. Nie konkuruje przy tym z zapotrzebowaniem na żywność, ponieważ odpady żywnościowe przekształca w tworzywa sztuczne. Inną zaletą jest tutaj zmniejszanie presji na składowiska odpadów. Tak więc wariant kompostowania, który dotychczas nie odniósł wielkiego sukcesu, może być uzupełniany o pomysł produkcji tworzyw sztucznych. Dodatkowo wszelkie pozostałości z procesu produkcji mogą zostać skompostowane. Pójdźmy teraz krok dalej. Musimy mieć świadomość, że jeśli produkcja biodegradalnych tworzyw sztucznych rozpocznie się na skalę przemysłową, pozwoli to przez dłuższy czas utrzymać na rynku cenę kukurydzy. Jest to niewątpliwie strategiczny interes społeczności biznesu.
Zupełnie inny cel postawiło sobie miasto Kita Kyushu w południowej Japonii, w którym po raz pierwszy zainicjowano produkcję biodegradalnych tworzyw. Urzędnicy tego miasta chcieli radykalnie zmniejszyć obciążenie składowiska odpadów, które w około 33% zawierało organiczne odpady kuchenne. Możliwość przekształcenia tych odpadów w tworzywo sztuczne zaczęło przynosić wiele korzyści, zarówno finansowych,
jak i ekologicznych, pozwalając jednocześnie na tworzenie miejsc pracy. Taka inicjatywa stanowi przykład podejścia systemowego i zasługuje na poparcie. Przynosi ona wyraźne korzyści ogółowi społeczeństwa i może być realizowana wszędzie. Jej przeciwieństwem jest natomiast koncepcja, by jedna firma, posiadająca zaledwie jeden zakład, przetwarzała produkt, dostarczała go na rynek, równocześnie ten rynek
kontrolując. W przypadku propozycji japońskiej – dziesiątki zakładów mogą przetwarzać i dostarczać produkt, zmniejszając przy tym negatywny wpływ transportu.

mydło z lasów tropikalnych
Wbrew pozorom łatwo jest wpaść w pułapkę niezrównoważonego rozwoju. Jako prezes firmy Ecover promowałem użycie oleju palmowego. Dopiero po latach zdałem sobie sprawę, iż jego popularyzacja jako składnika biodegradalnych mydeł prowadzi do niszczenia wilgotnych lasów tropikalnych. Działo się tak, mimo iż składnik ten ulegał biologicznemu rozkładowi, nie stanowiąc np. zagrożenia dla europejskich rzek.
Jeszcze 20 lat temu 50% wszystkich istniejących obecnie plantacji palmowych stanowiło kwitnące ośrodki różnorodności biologicznej. Zamieszkiwały je ssaki naczelne, np. orangutany. Przemysłowe pozyskiwanie oleju palmowego zaczęło powodować degradację tych lasów i na przykład blokowanie przejść dzikich słoni. Po jakimś czasie takiej działalności zdałem sobie sprawę z popełnionego błędu, ale inni nadal wykorzystują niewiedzę konsumentów, nieświadomych wszystkich związków między tymi zjawiskami.

niezrównoważony tusz sojowy  
Kiedy firmy dbające o swój „zielony wizerunek” drukują raport o oddziaływaniu na środowisko – dbają, aby użyty tusz był pochodzenia roślinnego, jak np. tusz sojowy. Wystarczy małe logo na odwrocie strony, przedstawiające flagę amerykańską w ziarnie soi, by firma z premedytacją mogła przekazać komunikat, iż nie używa tuszów opartych na metalach ciężkich i odcina się od dawnego modelu przemysłu. Lecz czy używanie tuszu sojowego jest w rzeczywistości najlepszym rozwiązaniem? Skonstruowano tutaj podobną pułapkę, mającą nas przekonać, że jest to najlepszy wariant ekologiczny. Wszelkie wysiłki zmierzające do zastąpienia metalu ciężkiego przez naturalny składnik ulegający rozkładowi biologicznemu są niewątpliwie krokiem naprzód. Poprawa jednak musi polegać na czymś więcej niż zwykłym zastąpieniu jednego złego produktu innym, mniej szkodliwym. Tusz sojowy jest prawie w całości wytworzony z genetycznie zmodyfikowanej soi, którą albo zjemy, albo przekształcamy w tusz. W świecie, który charakteryzuje powszechny głód, taka decyzja nie jest zrównoważona.Świadczy ona po prostu o
chęci stworzenia dla soi nowego rynku, który będzie podtrzymywał jej cenę ze względu na duże zainteresowanie konsumentów. Czy takie rozwiązanie jest więc czymś więcej niż tylko zmyślnym komercyjnym chwytem?

bio-atrament zmienia oblicze gospodarki
Zwróćmy teraz uwagę na rozwiązanie alternatywne. W Japonii, w mieście Hakodate leżącym na północnej wyspie Hokkaido, wydział studiów podyplomowych z zakresu rybołówstwa tamtejszego uniwersytetu poszukuje nowych dochodów dla rybaków. Nie jest niczym szczególnym, że daleka północ Japonii walczy outrzymanie na wyspie działalności przemysłowej. Zaskakujący jest jednak pomysł, jak można to osiągnąć, czyli... przetwórstwo kałamarnic. Co roku łodzie rybackie łowią ich około 110 tys. ton. Tamtejsze kałamarnice są uważane za najlepsze w całej Japonii. Dawniej w całości uważano je za smakołyk, lecz w ostatnim czasie coraz bardziej zamożni konsumenci pragną jeść tylko białe mięso. Reszta kałamarnicy, w tym żołądek i wątroba, są uważane za odpady. Badania wykazały, że po usunięciu
całego atramentu odpady te można przetwarzać na przynętę dla tuńczyka żółtopłetwego, ryby bardzo cenionej w Japonii. Co roku w Hakodate pozyskuje się z kałamarnic około 250 ton atramentu. Stanowi on około 0,2% ich ogólnej wagi. Ponieważ na świecie łowi się ponad 4 mln ton kałamarnic, można z nich pozyskać około 100 tys. ton atramentu, a następnie przekształcić go w szeroki zbiór produktów zastępujących wysoce toksyczne materiały. Wszyscy, którzy kiedykolwiek łowili kałamarnice, wiedzą, że wytryski wany przez nie atrament powoduje nieusuwalne plamy. Wielkość cząsteczek atramentu wynosi zaledwie 0,3 mikrona, co jest idealne dla zastosowania w produkcji tekstyliów, a nawet dla potrzeb
drukowania na papierze. Naukowcy z Uniwersytetu Hokkaido, myśląc o wykorzysta niu wyników swoich badań, podjęli współpracę ze słynnym lokalnym artystą. Wykorzystując atrament z kałamarnic, stworzył on cykl pięknych grafik. Kolejnym krokiem było wykorzystanie atramentu do barwienia specjalnie w tym celu zaprojektowanej odzieży. Chociaż działalność ta odbywała się na małą skalę, wystarczyła, aby wywrzeć wpływ na gospodarkę regionu Hakodate. Na umieszczenie napisu na drukoAtrament z kałamarnic Tusz sojowy pozostałość z odpadów albo żywność, albo tusz znany z tego, że powoduje
trudne do usunięcia plamy zmywalny, co ułatwia recykling makulatury użyteczny dla artystów, w produkcji tekstyliów i tonerów użyteczny w materiałach drukowanych wytwarzany lokalnie produkowany i eksportowany w systemie scentralizowanym produkt naturalny produkt agrochemiczny z GMO tworzy dodatkowe miejsca pracy miejsca pracy w produkcji tuszu lub żywności wanym T-shircie potrzeba na ogół zaledwie 3 gramy atramentu. Na ogromną liczbę 83 mln T-shirtów wystarczyłoby 250 ton atramentu z Hakodate. To znacznie więcej niż rynek byłby w stanie wchłonąć. Proces ten mógłby przyczynić się do zachwiania rynkiem znanych ze swoich toksycznych własności tonerów do drukarek, długopisów czy materiałów do kaligrafii. Mógłby wyłonić się tutaj za to nowy asortyment, oparty w całości na odpadach z ryb! To wszystko mogłoby nastąpić dzięki systemowi produkcji i konsumpcji opartemu na zasobach dostępnych lokalnie. Ostatnie badania rynku pokazują, że konsumentom podoba się pomysł zakupu towaru zawierającego bio-atrament z kałamarnicy. Czy więc wizytówka wytworzona z włókien bambusowych i wydrukowana za pomocą atramentu z kałamarnic stanie się przykładem wyraźnego, pozytywnego stanowiska w sprawie zrównoważonego rozwoju?

Tworzywa sztuczne ze zmodyfikowanej genetycznie kukurydzy Tworzywa sztuczne ze skrobi otrzymanej z bioodpadów
żywność lub tworzywo sztuczne najpierw żywność, a następnie
tworzywo sztuczne
oparte na genetycznie zmody fikowanej kukurydzy oparte na wszelkich pozostałościach
wymaga użycia dużej ilości energii małe zapotrzebowanie energii
wymaga genetycznie zmodyfikowanych enzymów wymaga grzyba
wysoce scentralizowana produkcja produkcja zdecentralizowana
zwiększa zyski jednej firmy wspiera gospodarkę lokalną
zwiększa popyt na kukurydzę i podnosi jej cenę zmniejsza koszty miasta i obniża obciążenie podatkowe
ulega rozkładowi biologicznemu  ulega rozkładowi biologicznemu


Gunter Pauli
Założyciel i dyrektor Globalnej
Sieci ZERI

Autor jest przedsiębiorcą znanym z założenia w Belgii ekologicznej fabryki mydła oraz autorem… 36 bajek. Zna 7 języków obcych, na stałe mieszka w Japonii. Więcej na stronach Instytutu na rzecz Ekorozwoju:
www.ine-isd.org.pl

* Myślenie systemowe (podejście/ rozwiązanie systemowe) – koncepcja pozwalająca na „ogarnianie” całości, poprzez umiejętność dostrzegania zależności i powiązań w otaczającym nas świecie. Umiejętność myślenia systemowego stała się kluczową zdolnością w biznesie.



Atrament z kałamarnic  Tusz sojowy
 pozostałość z odpadów  pozostałość z odpadów
znany z tego, że powoduje trudne do usunięcia plamy zmywalny, co ułatwia recykling makulatury
użyteczny dla artystów, w produkcji tekstyliów i tonerów użyteczny w materiałach drukowanych
 wytwarzany lokalnie produkowany i eksportowany w systemie scentralizowanym
 produkt naturalny produkt agrochemiczny z GMO
 tworzy dodatkowe miejsca pracy miejsca pracy w produkcji tuszu lub żywności