Nagłówki zachodnich gazet przedstawiają zamknięte koło przemocy w konflikcie izraelsko–pale-styńskim. Izrael niszczy domy wojujących Palestyńczyków, a odwetowy atak bombowy zdesperowanego samobójcy zabija pasażerów izraelskiego autobusu. W obu wypadkach ofiarami stają się niewinni ludzie, a obustronna nienawiść rośnie. W medialnych przekazach zagubiło się znaczenie codziennych stosunków pomiędzy tymi dwoma krajami – inny, niż sporadyczna wymiana aktów przemocy. Mimo wszechobecnych rakiet oraz bomb ludzie nadal – pod przymusem i pomimo ryzyka – wymieniają usługi i towary, przekraczają granicę w drodze do pracy czy szkoły. Zarządzają licznymi zasobami naturalnymi, są one bowiem niezbędne do życia wszystkim mieszkańcom regionu. Istnieje teoria stworzona przez niektórych inteligentnych obserwatorów, w myśl której to właśnie codzienna aktywność jest prawdziwą szansą dla osiągnięcia pokoju. Wspólne, niezbędne do życia zasoby, szczególnie czysta woda mogą spowodować zwycięstwo wspólnego interesu nad konfliktem kultur. Problem wody już jest poważny, a staje się jeszcze poważniejszy. Ludzka desperacja nie może być większa, niż w sytuacji, gdy nie ma dostępnych źródeł wody. Jeśli zaś mieszkańcy obszaru znajdą realne sposoby współdziałania w zarządzaniu tym najbardziej wartościowym zasobem, nie będzie dla nich już wyzwań, którym nie potrafiliby sprostać. Wiodącym propagatorem tej idei jest grupa zwykłych ludzi działających w stowarzyszeniu Przyjaciół Ziemi Bliskiego Wschodu (ang. Friends of the Earth Middle East – w skrócie FoEME) – międzynarodowej organizacji, która propaguje nowe spojrzenie na jeden ze
czy czysta
 woda pomoże
 w zwycięstwie
 wspólnego interesu
 nad konfliktem kultur?
zbiorników wodnych najdłużej goszczących we wspólnej świadomości człowieka. Morze Martwe – bo o nim mowa – nie jest wodą pitną. W rzeczywistości jest to najbardziej słony wielki zbiornik wodny, jaki istnieje na naszej planecie. Woda jednak nie jest statyczna – na Ziemi cykl hydrologiczny powoduje jej obieg, co odbywa się przez parowanie oraz deszcz i rzeki. Dopiero później deszczówka wpadną do słonego zbiornika i rozpocznie swoją drogę od nowa. Podczas tej drogi zachodzą też subcykle – zarówno naturalne, jak i spowodowane przez człowieka. Należą do nich: pobór wody rzecznej dla rolnictwa, przemysłu, użytku domowego oraz pobór wody przez rośliny i zwierzęta jako kluczowy składnik soków i krwi. Woda, którą pijemy jest słodka, jednak jest budulcem krwi, która jest słona – jak w morzu. Na Bliskim Wschodzie to Morze Martwe tworzy serce większego systemu. Jeśli ludzie nauczą się zarządzać tym morzem jako systemem, zamiast traktować je jako źródło – często rabunkowej – eksploatacji, pojawi się szansa stworzenia modelowego przykładu pokojowego rozwiązywania innych problemów.


CZYM JEST MORZE MARTWE?

Nazwa Morza Martwego jest jednocześnie adekwatna i myląca. To prawda, że nie ma w nim ryb, a otoczenie jest suche i gorące. Prawdą jest też, że geograficznie jest to jezioro bezodpływowe, ponieważ tutaj kończy swój bieg Jordan. Wszystko to sugeruje, że mamy do czynienia z miejscem przepełnionym pustką i śmiercią. W rzeczywistości jednak Morze Martwe od prehistorycznych czasów jest miejscem obfitości życia – tak zwierzęcego, jak i ludzkiego. Jego wybrzeże pokryte jest bowiem źródłami i oazami, które stają się podstawą życia dla 90 gatunków ptaków, 25 gatunków gadów i płazów oraz 24 gatunków ssaków. Nie należy też zapominać o ponad 400 gatunkach roślin. Dla ludzi od początku cywilizacji było to bardzo ważne miejsce, przez tysiąclecia stające się jednocześnie najbardziej mitycznym i historycznym obszarem na Ziemi. To w ujściu Jordanu do Morza Martwego miał zostać ochrzczony Jezus Chrystus. Tutaj mają się znajdować pogrzebane biblijne miasta Sodoma i Gomora. Tutaj także do dziś istnieje Jerycho uznawane za najstarsze miasto na świecie. W tym miejscu także znajduje się Masada – forteca na wzgórzu nad zachodnim wybrzeżem morza. To tutaj ponad 2 tys. lat temu Żydzi poświęcili swoje życie w obronie wolności. Nie zapominajmy o zwojach znad Morza Martwego – odkrytej w jaskini najstarszej kopii tekstu biblijnego.Kulturowo miejsce to jest ważne dla trzech z najważniejszych religii monoteistycznych świata: Chrześcijaństwa, Judaizmu i Islamu. Pielgrzymi wciąż wędrują, aby zobaczyć Masadę i pustynne monastyry. Tak samo, jak turyści zafascynowani niezwykłą scenerią i wierzący w niezwykłe właściwości lecznicze słonej, wysoko zmineralizowanej wody – dziesięcio- krotnie razy bardziej słonej, niż  oceany. Być może najbardziej istotne jest jednak to, że tutaj właśnie wspólny interes mają pałające nienawiścią strony długotrwałego konfliktu.
Dawna funkcja zbiornika jest obecnie zagrożona – i to w sposób, który z jakiej kolwiek formy współpracy czyni trudne zadanie. Podobnie, jak wielkie jezioro Aralskie w centralnej Azji, Morze Martwe  systematycznie wysycha, odkrywając brzydkie strony swojego szczególnego położenia. W tej chwili lustro jeziora znajduje się już 417 metrów poniżej poziomu morza, co daje mu tytuł najniższego miejsca na ziemi. Podczas gdy odpływ jest niemożliwy, parowanie utrzymuje się na stałym poziomie. W czterech ostatnich dekadach poziom wody opadł o 25 metrów (co daje głębokość 10-piętrowego szybu windy) i nadal opada w tempie blisko 1 metr rocznie. W wyniku tego, od momentu rozpoczęcia pomiarów na początku zeszłego stulecia, obszar zmniejszył się o ponad jedną trzecią.


Dlaczego ta kwestia jest szczególnie istotna? Dla turystyki jest to prosta droga do katastrofy. W basenie Morza Martwego jest 5.500 pokoi hotelowych, developerzy planują oddanie kolejnych 50.000. Daje to pracę 11.000 pracowników zatrudnionych w zawodach powiązanych z turystyką, a w związku z realizacją wspomnianych planów liczba ta dramatycznie rośnie. Z uwagi na słaby rozwój ekonomiczny Palestyny, te miejsca pracy mogą stać się wielkim dobrodziejstwem. Wraz jednak z opadającym poziomem wody hotele wzdłuż południowego wybrzeża tego mitycznego miejsca znajdą się w nieszczęśliwym związku z innym przemysłem.

Morze Martwe jest dziś właściwie dwoma zbiornikami – większe jezioro północne jest również znacznie głębsze niż płytkie południowe. Są one rozdzielone wąskim pasem lądu zwanym El Lisan (w arabskim „język”). Południowy basen mógłby być już całkowicie wyschnięty, gdyby nie potrzeby istniejącego tutaj potężnego przemysłu wydobycia potasu, który wunkuje utrzymanie minimalnego poziomu wody. Ponieważ Morze Martwe jest jeziorem bezodpływowym, zawiera miliony ton osadów, przynoszonych wraz z biegiem Jordanu od niepamiętnych czasów. Potas jest wysoko ceniony jako nawóz, a z wody wydobywa się go poprzez odparowywanie. Inne minerały uzyskiwane w tym miejscu to brom i magnez. Ich wydobycie odbywa się poprzez zamianę południowego zbiornika w szereg stawów rozdzielonych wałami ziemnymi, w które pompuje się wodę przez ziemny most pomiędzy obiema częściami jeziora. Poziom wody w stawach musi mieć bowiem około metra głębokości.

Dla kurortu, który w przeciągu ostatniego półwiecza został wybudowany na południowym wybrzeżu, wydobycie surowców jest złem koniecznym. Bez niego nie byłoby tam wody do kąpieli dla gości, a hotele zostałyby porzucone. Przemysł turystyczny w Izraelu otwarcie przyznaje dzisiaj, że ulokowanie hoteli na wysychającej południowej części Morza Martwego było słabo przemyślanym pomysłem. Jednak problemem dla południowych hoteli jest zagrożenie podniesienia się na dnie zbiorników poziomu soli. Spowoduje to bowiem konieczność podniesienia wałów dla utrzymania w stawach metra głębokości wody. W konsekwencji, podczas gdy poziom wody w północnej części jeziora będzie się stale obniżał, poziom w płytszej części wzrośnie, powodując powodzie i zalewając fundamenty niektórych hoteli. W rezultacie niektóre hotele próbują drogą sądową wymusić na kopalniach utrzymanie poziomu wody.

W tym samym czasie spadek poziomu wody na północy powoduje powstawanie wielkich dziur. Ponad tysiąc z nich pojawiło się na zachodnim wybrzeżu, a niektóre są większe od samochodu. Otwierają się one nagle, czasami w nocy – pod drogami, budynkami, parkingami czy rezerwatami przyrody. Plany dalszej rozbudowy hoteli zostały odłożone, brakuje bowiem gwarancji bezpieczeństwa budowy. Na zachodnim wybrzeżu obniżający się poziom wody pozostawił głębokie błoto wzdłuż linii brzegowej, czyniąc przechadzki po tym terenie mocno niebezpiecznymi. W wielu miejscach zaschnięte błoto jest tak cienkie, że działa jak ruchome piaski, nie pozostawiając szans na samodzielną ucieczkę z pułapki.


Skoncentrowana na prawnych skutkach obecności błota i dziur administracja Izraela całe wybrzeże pokryła znakami ostrzegawczymi. Już 10 lat temu Przyjaciele Ziemi Bliskiego Wschodu (FoEME) zaangażowali się w działania na rzecz basenu Morza Martwego. Grupę tworzą razem ekolodzy z Jordanii, Palestyny i Izraela, połączeni fascynacją tym starożytnym akwenem, a także alarmem wokół jego zanikania. Natychmiastowe zebranie się grupy spowodowane było groźbą zniknięcia kilku ważnych azyli dzikiej przyrody na obrzeżach Morza Martwego. Oazy, o których mowa, są na środku pustyni punktami wyjątkowo zróżnicowanymi biologicznie. Obniżenie poziomu wody i rozprzestrzenianie się pęknięć zagroziło im ruiną.


POMYSŁY NA WYJŚCIE
Z IMPASU


FoEME widzi także basen Morze Martwego jako szansę na upowszechnienie idei podtrzymywania postępu w regionie, w którym rozwój nowoczesnej ekonomi jest na kursie kolizyjnym z rosnącym brakiem wody. To oznacza, że nadzieją na utrzymanie rozwoju jest uzyskanie poziomu współpracy, jaki nie był nad Jordanem widziany od starożytności.

Chcąc nawiązać taką współpracę, FoEME uznało za stosowne wskazanie wszystkim partnerom prawdziwej wartości Morza Martwego – nie tylko jako zasobów potasu i rachunków hotelowych. Znaczenie takie nie zawsze daje się uwzględnić tradycyjnymi metodami pomiaru. Jest jednak kluczowe, zwłaszcza gdy chodzi o zachowanie dzikiej przyrody czy obiektów archeologicznych. Jeśli nie ma jasnego sposobu przeliczania wartości – twórcy polityki zbyt łatwo o nich zapominają. Jeśli wartości ekologiczne, kulturowe czy związane z rekreacją są porównywane do przemysłowych, priorytety planowania mogą być całkiem inne. Odwiedzający Morze Martwe odpowiadali w ankietach przeprowadzanych przez FoEME, że satysfakcja emocjonalna z wędrówek czy oglądania ptaków jest „nie mniejsza, niż bardziej oczywiste zyski ekonomiczne z sektorów takich, jak rolnictwo czy wydobycie minerałów”.
jesteśmy już blisko
punktu, z którego nie
będzie powrotu

W celu zmierzenia jak istotne dla jakości życia są niektóre z takich – pomijanych zwykle – spraw, FoEME rozpoczęło ostatnio studia nad „sumą dobrych chęci” („Willingness to pay” – WTP). Jest to próba oszacowania kosztów, które każde gospodarstwo domowe zechciałoby ponieść, aby zachować i podtrzymać zagospodarowanie rejonu basenu Morza Martwego. Co ciekawe, badanie wykazało, że wszystkie trzy populacje zamieszkujące tereny przyległe do jeziora wyraziły zgodę na wydanie własnych pieniędzy w celu założenia na ten cel funduszu. Izraelczycy zadeklarowali 23,06$ (U.S.) na każde gospodarstwo domowe. Jordańczycy mieli WTP na poziomie 13,12 $, a Palestyńczycy – nękani ubóstwem i bezrobociem – mieli średnie WTP równe 9,48$. Pomnożone przez całkowitą liczbę gospodarstw domowych w regionie (1.800.000 izraelskich, 893.000 jordańskich, 576.000 palestyńskich), daje to ponad 59.000.000 $. FoEME podsumowuje, że ekonomiczne korzyści z ochrony wynoszą „od dziesiątek milionów do prawdopodobnie setek milionów dolarów rocznie”.

Dziś FoEME uznaje upadek Morza Martwego za powód do podkreślenia nie tylko tego, że regionalne zróżnicowanie przemysłu, kultury i środowiska ma wielkie znaczenie ekonomiczne, ale także że są one od siebie zależne i wzajemnie zagrożone. – Nie tylko pielgrzymi i miłośnicy natury znajdują ziemię i wodę dosłownie jako uciekającą im spod nóg – mówi Munqeth Mehyar, szef FoEME i dyrektor biura w Jordani. Rzeka Jordan zasilająca Morze Martwe jest także używana do nawadniania gospodarstw oraz służy jako źródło wody dla przemysłu i mieszkańców okolicznych miast. W rzeczywistości ponad 90% przepływu rzeki jest używane w tych celach, reszta strużkami spływa w dół koryta. Dlatego pojawiają się głosy, aby więcej wody puścić jej naturalnym biegiem. To wszystko jest powodem, dla którego Morze Martwe zanika, więc rolnictwo i turystyka muszą zacząć współpracować i uzgadniać swoje działania. Podczas gdy Morze Martwe zanika, napięcie rośnie. – Z powodu niszczącego wzrostu, nieskoordynowanych planów administracji lokalnych i niekontrolowanej rywalizacji pomiędzy różnymi sektorami gospodarki, zasoby Morza Martwego zostały już wyczerpane – mówi Nader Khateeb, palestyński dyrektor FoEME. – Jesteśmy już blisko punktu, z którego nie będzie powrotu...

FoEME postrzega zanik Morza Martwego w kategoriach „zatrzaskujących się drzwi”. Zjawisko wysychania występuje już blisko od 75 lat i rośnie wraz ze zwiększaniem się ilości wody pobieranej przez rolnictwo.

W 1970 roku izraelska grupa inżynierów zaproponowała przekopanie kolosalnego kanału z Morza Śródziemnego. Pomysł ten miał na celu nie tylko ponowne napełnienie Morza Martwego, ale także wykorzystanie 400-metrowej różnicy wysokości do wytwarzania energii elektrycznej. Jordańczycy opracowali podobną propozycję, ale kanał zamiast z Morza Śródziemnego, miał prowadzić z Morza Czerwonego. W 1996 roku opracowanie specjalistów z przedsiębiorstwa w Chicago zasugerowało pompowanie wody z zatoki Akaba na wysokość 220 metrów, gdzie mogłaby ona zostać przeprowadzona 200-kilometrowym tunelem aż do elektrowni wodnej. Planowane jest przy tym poddanie jej odsalaniu drogą odwrotnej osmozy w swojej drodze w dół do Morza Martwego. Taki pomysł przywrócenia utraconych wód Morza Martwego, połączony z produkcją wody pitnej dla jednego z najbardziej pozbawionych jej zasobów regionów świata, jest niezwykle pociągający. Mimo to żadna z propozycji nie jest realizowana. Po części wynika to z powodów politycznych, po części z niespotykanego kosztu projektów. Ekolodzy zachowują także rezerwę wobec projektów – historia inżynierii wodnej jest pełna przykładów błędnych kalkulacji i niespodziewanych skutków ubocznych. FoEME uważa, że jakkolwiek kanał taki rozwiązałby problem pęknięć, stabilizując poziom wody – to jednak powstałyby nowe nieznane problemy. Jaki efekt może dać zmieszanie dwóch różnych składów wód? Czy zmieni to działanie terapeutyczne wód Morza Martwego – głównej atrakcji turystycznej regionu? Co więcej – nawet szybkie powstanie kanału dopiero po 20 latach doprowadziłoby do uzyskania pierwotnego poziomu wód. Wszystko wskazuje więc tutaj na konieczność opracowania pełniejszego rozwiązania.


ZINTEGROWANY
ROZWÓJ?


FoEME promuje zintegrowany rozwój i koordynację planów w skali całego regionu, aby uzyskać maksymalną ochronę środowiska naturalnego. Pełna analiza ekonomiczna wskazuje, jak ogromne znaczenie ma tutaj przywrócenie Jordanu do stanu pierwotnego. Chociaż taka propozycja wydaje się bardziej atrakcyjna niż kopanie ogromnych kanałów, dla powstrzymania degradacji Morza Martwego konieczne jest ogłoszenie go miejscem światowego dziedzictwa ludzkości. Izrael, Jordania i Palestyna, w obawie przed komplikacjami, jakie mogą z tego wyniknąć dla ich własnych planów, powstrzymują realizację tego pomysłu. Mimo to rząd Izraela finansuje badania nad problemem, uznając Jordan za pierwszorzędną sprawę państwową.

Podczas gdy Morze Martwe jest wyjątkowe, problem braku wody takim nie jest. Nadmierny pobór wody z Jordanu przypomina problem rzek Kolorado czy Nilu, nie pomijając wielu innych. Współzawodnictwo pomiędzy rolnictwem (z jego ogromnym zapotrzebowaniem na wodę) a gospodarstwami domowymi (z ich politycznym znaczeniem) jest obecne na całym świecie. Rozbieżność pomiędzy potrzebami człowieka a naturalnymi potrzebami przyrody w zakresie dostępu i poboru wody nieustannie rośnie. Pokusa rozwiązania problemu poprzez budowę gigantycznych, z założenia chorych i przerażająco kosztownych projektów inżynieryjnych, będzie powtarzana w przypadku następnych setek zbiorników. Niestabilność geologiczna spowodowana zmianami poziomu wód, już teraz daje się zaobserwować w tak różnych miejscach, jak Mexico City czy północne Chiny. Zmiany w środowisku obserwowane są wszędzie tam, gdzie żyją ludzie. Problem kompetencji do zarządzania kluczowymi bioregionami przekracza granice krajów i jest obserwowany od Rio Grande przez Wielkie Jeziora do Amazonki.

W takich okolicznościach nie jest więc zaskoczeniem, że FoEME proponuje przyziemne zalecenia. Konieczność utrzymania delikatnej równowagi wymaga balansowania pomiędzy poborem wody a jej ilością płynącą dalej, wpadającą ostatecznie wraz z Jordanem do Morza Czarnego. Planiści powinni zgodzić się z koniecznością zahamowania liniowej ekspansji przedsiębiorczości wzdłuż wybrzeża i potrzebę ochrony na nim naturalnych ostoi przyrody. Miejsca pielgrzymek muszą być chronione od komercyjnego wykorzystania i zniszczeń środowiska. Jeśli obniżający się poziom nie zostanie powstrzymany i ustabilizowany, ludzie i budowle znajdą się niebezpieczeństwie.

Izrael, Palestyna i Jordania potrzebują skoordynować wspólne zarządzanie podstawowymi zasobami naturalnymi, pamiętając, że nie są to surowce i zasoby państwowe. Ich zachowanie jest bowiem niezbędne tak dla rolników i mieszkańców miast, jak i turystów oraz górników czy odwiedzających święte miejsca muzułmanów, chrześcijan i żydów. W czasie obumierania postanowień „Mapy Drogowej”, będącej efektem porozumienia Bush–Sharon, brzmi to nieco marzycielsko. W rzeczywistości jednak niektóre z działań, wydawałoby się niewiarygodnych w strefie konfliktu, już funkcjonują. Stwarza to podstawy do współpracy na stabilnym gruncie – ani bowiem człowiek, ani ptak nie przeżyje więcej niż kilka dni bez dostępu do wody. W wyniku tego wyschnięty Bliski Wschód zostanie w najbliższej przyszłości zmuszony do wysoko zakrojonej wspólnej pracy, większej niż kiedykolwiek w historii cywilizacji.

Zgodnie ze starą pieśnią ludową „Rzeka Jordan płynie głęboko i szeroko”. Jeśli jednak starożytna wrogość nie zostanie pokonana, Ziemia Święta niedługo przerwie cykl jej niszczenia i Jordan przestanie płynąć. Wtedy Morze Martwe naprawdę będzie martwe. Zdaniem FoEME jedyną drogą do utrzymania przy życiu Morza Martwego wydaje się być współpraca. Jeśli zaś jest w tym nadzieja, to tym większą daje szansę na pokonanie w przyszłości problemów – nie tylko tego regionu.

Oprac.: Marcin Skocz

Na podstawie artykułu Gidona
Bromberga Water & Peace w:
„World-watch” lipiec–sierpień 2004.

Gidono Bromberg jest dyrektorem
Izraelskiego biura FoEME.

www.worldwatch.org