Zima. Las pokryty białym puchem. W powietrzu unoszą się odrobiny bieli i osiadają na ziemi, na gałęziach, topiąc się w zetknięciu ze wspomnieniem po ciepłych dniach. Biel kontrastuje z ciemnymi gałęziami i pniami drzew. Powietrze wydaje się żywe - tyle w nim migoczącej bieli. Wzrok nie sięga zbyt daleko, nasz słuch wydaje się być nieczuły na otaczający nas ruch. Przez kurtynę bieli widzisz przemykające się cicho duchy. Jeden - największy idzie z przodu, zatrzymuje się bada zapach śniegu i słucha ciszy opadających płatków ale po chwili rusza nie śpiesznie do przodu. Za nim prawie równy mu wielkością inny duch porusza się z głową opuszczoną podchodzi do przewodnika i lekko trąca go czarnym nosem w bok. Za nimi idą jeszcze trzy zjawy, wyraźnie mniejsze. Nikną podobnie jak się pojawiły - bezszelestnie roztapiają się w bieli.
Idziesz
naprzód i trafiasz na ciemny, powoli niknący sznur śladów
które są podobne do psich lecz są wyraźnie większe. Inaczej
też się układają. To wilki.
Byłeś szczęściarzem jakich mało. Zobaczyłeś skrytego i mało znanego mieszkańca resztek naszych lasów. Co więcej zobaczyłeś jego rodzinę. Wilki kiedyś były gospodarzami leśnych ostępów. Dzisiaj zostało ich niewiele. Poznajmy je zanim nie będzie zbyt późno...
Wilk żył ongiś na terenie całej północnej półkuli. Dzisiaj żyje głównie tam gdzie człowiek nie rozpostarł swego władztwa. Wilk jest pra, pra- przodkiem naszych domowych psów. Są podobne fizycznie lecz ich psychika jest inna. Badania mówią iż nasze domowe psy to podgatunek canis lupus l. a rodowód psa ma ‘zaledwie’ kilka tysięcy lat. Do dzisiaj różnice genetyczne są na tyle niewielkie iż wilki i psy mogą się krzyżować bez problemów.
Encyklopedia głosi co następuje: Wilk jest zwierzęciem należącym do rzędu drapieżnych (Carnivora) rodzina: psowate (Canidae) podrodzina: psy (Caninae). Osiąga długość do ok. 200 cm (od nosa do końca ogona), głowa i tułów 100 - 150 cm; ciężar 12 - 80 kg (typowo 40 - 50 kg). Wysokość w kłębie wynosi do 90cm. Samce są większe od samic ook.20%. Cechami wyróżniającymi od psów są między innymi: szersza głowa, zaokrąglone i krótsze stojące uszy, szersze łapy, charakterystyczne (choć zmienne u osobników) umaszczenie. Długość życia: od 8 do 16 lat, w niewoli do 20 lat. Występuje w lasach, na równinach, pustyniach i w terenach górskich. Niektóre gatunki: Wilk szary (Canis lupus), Wilk płowy (wilk czerwony - Canis rufus). Tyle wiedza z cegły zalegającej w bibliotece. To prawda oczywiście, ale czy mówi wszystko o wilku?
Wilk jest zwierzęciem należącym do drapieżnych. Tak to prawda. Poluje aby zdobyć jedzenie. Ale także zjada padlinę a nawet zdarza mu się zjadać różne rośliny, ich owoce i jagody. Aby żyć musi umieć polować. Tego uczy się w rodzinie. Uczą go tego troskliwi rodzice, starsze rodzeństwo a później uczy się już sam pod okiem doświadczonych łowców. W normalnych warunkach poluje na zwierzęta dzikie unikając jak ognia swego największego wroga - człowieka. Unika też zwykle zwierząt które mieszkają z człowiekiem. To jaka zwierzyna może być łowiona a jakiej unikać uczy się wilk od swoich rodziców. Ale jak to bywa wśród ludzi tak i wśród wilków są różne rodziny i różne osobowości.
Wilki żyją w grupach rodzinnych. W grupie jest para przywódców - basior i wadera. Tylko one zwykle mają potomstwo, którym opiekuje się najpierw matka, a później cała grupa rodzinna. W grupie są zwykle wilki spokrewnione ze sobą, ale przyjmowane bywają też i całkiem obce wilki. Muszą się one jednak zgadzać na panujący w grupie porządek i hierarchię w której pozycja określa możliwości danej jednostki. Jednostki najsilniejsze i najroztropniejsze uzyskują prymat w grupie i mają możliwości przedłużenia rodu. Jednostki “średnie” mają pracować dla grupy. Jednostki najsłabsze, jeśli godzą się na swój los, mogą być wspierane przez grupę lecz muszą liczyć się z mniejszym dostępem do pożywienia. Jednostki wybijające się, “aspołeczne” lub nie potrafiące żyć trudnym życiem watahy odchodzą, aby próbować swoich sił na własną rękę.
Wilk jest silny
siłą watahy a wataha jest silna siłą wszystkich wilków.
Samotny wilk to wyrzutek wilczej społeczności. Wilk taki nie
może liczyć na upolowanie dużej ofiary. Często przymiera
głodem. Często też zdesperowany lub chory wilk próbuje
uzyskać pożywienie atakując “łatwą” zdobycz - zwierzęta
gospodarcze. Bywa (choć na szczęście niezmiernie rzadko) iż
tworzą się patologiczne wilcze rodziny w których przyjętą
normą jest atakowanie takich zwierząt i brak obawy przed
człowiekiem. Na szczęście jednak - tak jak wśród ludzi
większość jest “normalna’.
Do rozpadu watah dochodzi często wtedy, gdy giną przywódcy a stado nie może wybrać nowych przywódców, wtedy gdy giną młode lub gdy następują problemy z wyżywieniem członków grupy. Często winowajcą jest człowiek.
Odstrzały “kwotowe” tak lubiane przez “urzędników leśnych” są łatwe do “zaplanowania” i są łatwiejsze do realizacji. Wystarczy wymyśleć jakąkolwiek liczbę, zatwierdzić na odpowiednim gremium, przybić pieczątkę okrągłą oraz ozdobić zamaszystym podpisem i już problem wydaje się być rozwiązany. Tyle że odstrzał taki będzie powodował ginięcie “losowych” wilków lub najłatwiejszych do wytropienia watah. Wytropienie wilka jest niezwykle trudne. Jeśli więc “namierzy” się jednego wilka z watahy to można wybić całą “rodzinkę”. Tyle że w efekcie będzie więcej wilków polujących samotnie. Więcej może być więc strat u rolników. Ponieważ będą oni naciskali na “urzędników” a więc ustali się (przy wsparciu przez myśliwych) większy limit odstrzału. I tak “zabawa” w planowanie może trwać do ostatniego wilka w okolicy.
Czy na wilki należy w takim razie polować? Najchętniej odpowiedziałbym iż nie ale prawidłowa odpowiedź brzmi jednak iż w określonych przypadkach tak. Tyle iż nie na “losowe” osobniki ale na te które czynią szkody rolnikom. Kwestie ilości wilków należało by pozostawić samoistnym mechanizmom samoregulacyjnym “wbudowanym” w ten ekosystem - jeśli wilki upolują zbyt dużo zwierzyny płowej to ta spróbuje “odpowiedzieć” (oczywiście nie w sposób świadomy) większym przychówkiem w następnym roku. Jeśli spadnie ilość pokarmu roślinnego to zmniejszy się ilość zwierzyny (zwykle to właśnie ogranicza jej populację). Jeśli będzie zbyt mało jedzenia dla wilków to część z nich wyginie, urodzi się mniej młodych, najsilniejsi i najlepsi łowcy przetrwają i przedłużą istnienie gatunku przekazując swoje cechy potomstwu.
Na każdą akcję
jest kontrakcja dążąca do przywrócenia stanu początkowego.
Tak wygląda krąg życia i śmierci w którym zamknięte są
wszystkie istoty stworzone przez Boga. Człowiek nadgryzając
owoc wiedzy próbuje zmienić to wedle własnego upodobania
niszcząc wszystko jeśli nie wykaże się cnotą
wstrzemięźliwości i roztropności.
Jeśli chcemy mieć zdrową populację kopytnych musimy mieć zdrowe populacje drapieżników - także (a może w szczególności) wilka. Polowania “selekcyjne” realizowane przez człowieka nie realizują tych pozytywnych funkcji, które mają drapieżniki w normalnym ekosystemie. Myśliwy po prostu poluje na zwierzęta posługując się innymi kryteriami niż drapieżnik.
Wilk będąc
ograniczonym w wyborze broni do własnych zębów i pazurów ma
największą szansę aby upolować zwierzynę słabą, młodą
lub chorą. Oczywiście o ile dopisze mu szczęście to zje
także zwierzę zdrowe i w pełni sił, ale w większości
wypadków upoluje zwierzynę “wybrakowaną”.
Myśliwy poluje posługując się bronią palną często ze wspomaganiem optycznym. Pocisk dogoni i powali najszybsze i najsilniejsze zwierzę. Myśliwy stara się uzyskać możliwie piękne trofeum a nie zapewnić jak najlepszą selekcję. Efekty tego widać w naszych lasach... Dużo zwierząt z wadami genetycznymi, zachwiana struktura wiekowa, częste epizoje. Istnienie odpowiedniej ilości drapieżników powoduje iż może być przywrócona prawidłowa struktura populacji ale oczywiście za wszystko trzeba płacić...
Wilki bywają uciążliwym sąsiadem dla rolnika. Zdarza się iż atakują zwierzęta gospodarskie czy to owce - traktując je jak źródło pokarmu czy też psy które traktują jako intruzów na swoim terytorium łowieckim. Zdarza to się tym częściej im mniejsze mają doświadczenie rolnicy a i im mniejsze doświadczenie mają wilki. Tam gdzie nastąpiło rozbicie tradycyjnych wilczych rodzin tam ataki są bardziej prawdopodobne. Podobnie tam gdzie rolnicy nie mają doświadczenia, tam gdzie nie ma odpowiednio pilnowanych, ogrodzonych pastwisk, gdzie nie ma psów pasterskich, gdzie zniknęła tradycja pasterska tam straty będą większe. Na Podhalu przykładowo straty są o wiele mniejsze niż w Bieszczadach. Tu płacimy za wiele dziesiątków lat komunizmu i wrodzony w ten ustrój brak szacunku do otaczającej nas przyrody.
Rolnicy uważają
iż skoro dotychczas nie musieli ponosić kosztów na obronę
przed wilkiem to i teraz “waaadza” winna wystrzelać wilki
aby nadal dawało się zostawić nie pilnowane stado na hali obok
lasu i pójść na tydzień “w polskie” (wydarzenie
autentyczne!). Tyle że taki brak odpowiedzialności prowadzi do
obserwowanej kiepskiej kondycji gospodarstw rolnych w Polsce. I
nie jest rzeczą władzy aby pomagała panu Iksińskiemu który
uparł się aby hodować owce i “zapewniać warunki”. Władza
jest od zabezpieczenia granic, zapewnienia praworządności i
wolności dla obywateli.
Tam gdzie jest wilk tam będzie mniej zwierzyny do odstrzału przez myśliwych. Tu łowca-myśliwy słusznie widzi zagrożenie dla swej pasji w innym łowcy - wilku. Tu chęć zabicia kilku zwierząt dla przyjemności staje w opozycji do konieczności zabicia tych zwierząt aby przeżyć ale także aby przeprowadzić selekcję -choć w sposób nieświadomy- najlepszych egzemplarzy z gatunku... Tyle że myśliwi powinni dostrzegać iż występuje tu wyraźny konflikt między interesem ogólnym a partykularnym wąskiej grupy uprzywilejowanych. Czy tutaj nie daje się dostrzec iż szkoda wynikła z działania jednostek była by nieodwracalną szkodą dla grupy a w efekcie i dla tych jednostek? Gdzie leży granica wolności jednostki? Czy nie tutaj?
Wilk “od zawsze” był konkurentem człowieka. Najpierw polowali na tą samą zwierzynę. Pewnie czasami polowali i na siebie. Później człowiek zamiast polować zaczął hodować a wilk nadal musiał polować... Wilkiem straszono dzieci bo dla człowieka wilk był zagrożeniem jego materialnego dobrobytu. Ale z wilkiem także mieszkano w jednej jaskini polegając na jego czułych uszach i węchu. Wilk ten był doskonalony genetycznie w taki sposób aby spełniał potrzeby człowieka - także w obronie przed innym wilkiem - tym żyjącym w puszczy. Ten puszczański nabrał respektu dla inteligencji człowieka i unikał go jak ognia. Ten domowy uzależnił się w pełni od życia z człowiekiem jako jego wasal i sługa.
Teraz gdy zaczynamy doceniać wartość środowiska naturalnego zaczynamy wreszcie doceniać rolę wilka w przyrodzie. Tyle że nie ma już puszcz i dzikich kniei, a nasze lasy sadzone “pod sznurek” są poodcinane od siebie szerokimi obszarami użytkowanymi przez człowieka - zarówno rolniczo jak i drogami, płotami, osiedlami. Tu prawie że nie ma miejsca dla lubianej przez nas zwierzyny płowej - ba! coraz mniej wydaje się być miejsca dla człowieka... W takich warunkach wilk który potrzebuje dla utrzymania swojej rodziny do kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych ma naturalnie “kłopoty lokalowe”. Czy uznamy iż jego potrzeby są na tyle istotne aby znieść jego bliskość i aby rozumnie podchodzić do tego nowego dla wielu z nas sąsiada? Wedle mnie warto szczególnie iż sąsiad ten zyskuje wiele przy bliższym poznaniu...
Waldemar
Dworakowski
waldek@ciemnogrod.net