- W tym roku po raz piąty sprzątamy świat w Polsce. Dlaczego sprowadziłaś Clean up the world do naszego kraju?
- Akcja wydała mi się taka cudownie prosta. Czułam, że potrzebne są działania, które przyciągną zwykłego człowieka. Były oczywiście wcześniej lokalne akcje sprzątania. Po sezonie turystycznym studenci zbierali śmieci w Tatrach, Karkonoszach, na wydmach. Ale nie było ogólnopolskiej akcji, która by wciągnęła wszystkich, dzieci, dorosłych.
-
Stoimy teraz właśnie koło kubła i ...
- ... śmierdzi.
- Mam wrażenie, że śmieci przestały być tematem tabu, mówi się o nich i pisze coraz częściej.
- Stało się tak między innymi dzięki naszej akcji. Można powiedzieć, że śmieci wyszły na ulice. Ujrzały światło dzienne. Przestali się tym śmierdzącym problemem zajmować tylko ludzie odpowiedzialni za wywóz śmieci.
- Jednak w dalszym ciągu słowo śmieciarz uchodzi za obelżywe. W jaki sposób tego typu akcje jak Sprzątania Świata mogą odczarować to pejoratywne znaczenie? Czy zmieniają one na trwałe świadomość społeczeństwa?
- Ludzie
przestaliby się wyzywać od śmieciarzy gdyby wiedzieli ile w
odpadach jest pieniędzy. Polska musi być państwem bardzo bogatym skoro
wyrzuca się tyle wspaniałych surowców wtórnych. Dlatego tutaj
idea recyklingu ma ogromne zadanie. Każdy z nas musi się
nauczyć segregować odpady już w domu, aby potem można je
było poddać recyklingowi i zarobić na tym. A najlepiej
żebyśmy zawczasu myśleli, jak coraz mniej produkować
odpadów. Pierwszy krok to mądra konsumpcja. Bo akcje pozostają
akcjami, są one przypomnieniem problemu, ale o środowisku
musimy myśleć codziennie. Ekologiczne nawyki muszą stać się
naszą drugą naturą. Pamiętajmy o tym idąc do sklepu,
kupując, zmywając naczynia, piorąc pranie, gasząc
niepotrzebne światło, oszczędzając energię. Chodźmy na
zakupy z własnymi torbami. Nie domagajmy się wszędzie
plastikowych torebek. Zachłysnęliśmy się w Polsce kolorowymi
opakowaniami ale Zachód powoli odchodzi od tego. Czy musimy
przejść przez tę chorobę?
- Pojawiają się opinie, że akcja sprzątania, która w świadomości ogółu sprowadza się jednak do raptem trzech dni, ma charakter kosmetyczny, że tak naprawdę uspokaja nasze sumienie. Przyznam, że najbardziej zapadła mi w pamięci happening Pracowni na rzecz Wszystkich Istot z Bielska Białej. W czasie dni Sprzątania Świata nie zbierali oni śmieci, aby grzecznie wrzucać je do kubła skąd znikną z naszych oczu na wysypisku. Zamiast tego powyjmowali je z lasu i wystawili na ścieżkę. W rezultacie w czasie niedzielnego spaceru mieszkańcy Bielska-Białej potykali się z oburzeniem o własne śmieci.
- Jeśli takie działanie otworzyło ludziom oczy to dobrze. Nasza akcja ma prowokować, pokazać problem. Weekend wspólnego sprzątania jest okazją. Ma to być lekcja ekologii. Sprzątając wielokrotnie z dziećmi wiem, jak one są zaszokowane. Jak zapewniają, że nie pozwolą już więcej swojemu ojcu wywozić śmieci do lasu. Myślę, że dla nich była to brutalna lekcja. Chciałabym, żeby każdy z nas odwiedził kiedyś wysypisko śmieci. Taka wizyta może być także paskudną ale jakże uczącą lekcją. Byłam w Lubnej na wysypisku obsługującym Warszawę. To tragedia. Z zajmującej powierzchnię 13 hektarów ośmiopiętrowej wysokości góry wypływają jakieś okropne i dziwne płyny. Wsiąkają one w ziemię i zatruwają wodę gruntową. Wszędzie walają się plastiki. Ktoś mi kiedyś powiedział: o, proszę pani, ja tylko taki woreczek śmieci wyrzucam, ja śmieci nie robię. Ale pomnóżmy to przez ilość mieszkańców w Polsce i otrzymamy Himalaje śmieci.
- Ten smród i brud jest jednocześnie marnotrawionym bogactwem. Czy przez pięć lat, które minęły już od piewrszej akcji, Polska stała się czystsza?
- Zmiany są
duże. Powiedziano mi w Ministerstwie Ochrony Środowiska, że
nasza akcja wyciągnęła problem śmieci na światło dzienne. Dzięki temu prawa
dotyczące odpadów, czy też utrzymania porządku w gminach
zostały wydane szybciej. O zmianach na lepsze piszą ludzie w
listach i to mnie cieszy. Sprzątają nawet przedszkolaki. To
jest cudowne. Te dzieci są pełne entuzjazmu i tymi rysunkami,
które przysyłają mi pokazują, że nie chcą brudnego świata
i rysują tak kolorowo, że serce cieszy. Bo w takim świecie
chcą one żyć i mają do tego prawo. Wiadomo, że nie
odziedziczyliśmy Ziemi po naszych przodkach, ale pożyczyliśmy
ją od naszych wnuków. W wielu miejscach po dzikich wysypiskach
posadzono drzewa. Wiele szkół pokusiło się o obsadzenie swego
terenu zielenią. Zrozumieli, że właściwie mieli wokół
siebie pustynie. Są to takie drobne przykłady. Dzięki mediom
ludzie uczą się, widzą jak inni to robią. To porusza ich
sumienie i dlatego akcje są ważne. Ale mam nadzieję, że
kiedyś nie będą one już potrzebne.
- Czy na mapie Polski są regiony czystsze i brudniejsze?
- Ha ha, to bardzo trudno określić. Ktoś mógłby powiedzieć, że Śląsk jest straszny. Ale jest to skutkiem wielkiego przemysłu, który przez tyle lat nic nie robił dla ochrony środowiska. Nie można tego generalizować tak, jak nie można opowiedzieć na pytania czy Polacy są bardziej śmiecącym narodem? Czy Polska jest taka brudna? Nasza cywilizacja jest cywilizacją konsumpcyjną, produkujemy odpady. Te odpady są problemem całego świata i cały świat się z nimi boryka. Kraje bogate nie wiedząc, co zrobić ze swymi śmieciami wywiozły je gdzie indziej np. na Filipiny. Kraj biedny potrzebował pieniędzy. To jest karygodne. Ale takie rzeczy się zdarzają i Filipińczycy się w końcu obudzili i już nie chcą tych śmieci. Jeden ze śmieciowych statków płynął po całym świecie i żaden port nie chciał go przyjąć.
- Wspomniałaś niedawno o wzrastającym zanieczyszczeniu kosmosu. Czyżby przed Tobą nowe wyzwanie, czy będziesz inicjować akcję Sprzątania Wszechświata?
- A dlaczegoby nie! Myśleliśmy, że podbijemy kosmos, a zostawiliśmy tam tylko odpady. Wypadałoby teraz, żebyśmy ten kosmos posprzątali. Bo inaczej może nam ktoś przylecieć z Wenus albo z Marsa i powiedzieć: hej ludzie, nie chcemy waszych śmieci, weźcie je sobie do domu. Zabierz swoje śmieci z powrotem i wtedy zobaczysz, jakie one są.