Przyroda radzi sobie sama

Myśliwi często opowiadają, jak to człowiek w dawnych czasach tępił drapieżniki, bo były jego konkurentem w polowaniach. Ponieważ drapieżniki zostały wytępione, dzisiaj - według tej teorii - myśliwi są dobroczyńcami, ponieważ spełniają rolę drapieżników i eliminują nadmiar zwierzyny, która, bez polowań, rozmnożyłaby się nadmiernie i zjadłaby las. Podobnych argumentów używają hodowcy lasu, którzy chcą z tego lasu czerpać korzyści, czyli przede wszystkim drewno - mowa oczywiście o leśnikach. Obie grupy mają trochę racji. Myśliwi chwalą się, że tylko dzięki nim niektóre gatunki istnieją (np. introdukcja bobra na terenach, gdzie od dawna już nie występował) a leśnicy, że bez ich wysiłków las by nie istniał (np. ogromne wysiłki polegające na przebudowie drzewostanów świerkowych w Karkonoszach po klęsce zamierania lasu, zwalczanie tzw. "szkodników" itp.). Musimy jednak pamiętać, że zamierające w efekcie różnych gradacji owadów monokultury leśne nie są naturalnymi lasami. Te zostały już dawno temu wycięte, a w ich miejsce zasadzono obce gatunki. Badania naukowców nad ewentualnymi skutkami gradacji kornika drukarza w Puszczy Białowieskiej i Wigierskim Parku Narodowym wykazały, że występujące co jakiś czas gradacje nie niosą z sobą żadnego niebezpieczeństwa dla przyrody, a zabiegi służb leśnych polegające na wycinaniu i usuwaniu drewna z lasu można uzasadnić jedynie względami ekonomicznymi. Okazuje się, że przyroda w lasach naturalnych i zbliżonych do naturalnych sama sobie świetnie radzi.

ekologiczny wizerunek

Skazą na ekologicznej czystości teorii o roli myśliwego jako drapieżnika jest gospodarka łowiecka polegająca na sztucznym dokarmianiu zwierzyny, na którą później się poluje, wprowadzanie łownych gatunków obcych (daniel, jeleń sika, muflon itp.) i wystawy trofeów myśliwskich, gdzie medalami nagradzane są trofea pochodzące od osobników najpiękniejszych i najsilniejszych, a nie najsłabszych i chorych, które pierwsze padłyby ofiarą drapieżników będących zawsze oportunistami. Jeśli przyjrzymy się strukturze wiekowej i płciowej gatunków łownych to także okaże się, że w wyniku polowań jest ona daleka od naturalnej. Samców i starszych zwierząt jest dużo mniej, bo są cenniejszą zdobyczą. Myśliwi nie zajęli się przegęszczeniem lisów, do jakiego doszło na skutek wytępienia drapieżników i rozrzucania szczepionek przeciw wściekliźnie, która w naturalny sposób ograniczała populację, bo na rynku nie ma zapotrzebowania na lisie skórki. Skazą na ekologicznej czystości teorii leśników są wieki rębne drzew, nie pozwalające na pozostawienie w lesie większej ilości drzew starych i martwych, a z takimi właśnie drzewami związane jest życie ponad 50% wszystkich gatunków zamieszkujących lasy, są nią także zabiegi hodowlane polegające na wycinaniu gatunków niekorzystnych z gospodarczego punktu widzenia i zabiegi pielęgnacyjne, które służą stwarzaniu korzystnych warunków wzrostu drzewom o dużej wartości na rynku i uwalnianiu ich od konkurencji drzew o niskiej wartości. Temu służą tzw. cięcia pielęgnacyjne, melioracje, formowanie koron drzew, podkrzesywania itp. Zarówno myśliwym jak i leśnikom zależy jednak na zachowaniu lasu, choć na ich gospodarowanie ma wpływ rynek. Tzw. ekologizacja w łowiectwie i leśnictwie wynika więc głównie z przekonania się, że bardziej naturalne ekosystemy są na dłuższą metę bardziej opłacalne niż "szybkie zyski". W myślistwie dochodzi do tego jeszcze podejście emocjonalne, atawistyczne i kulturowe, przywilej polowania związany w nowszej historii człowieka z posiadaniem władzy (polowali królowie, carowie, panowie a także komunistyczni władcy i dyrektorzy wielkich korporacji). Kulturowy aspekt myślistwa zachowuje wiele tradycji zakorzenionych w antropocentrycznej tradycji człowieka - pana przyrody i wszelkiego stworzenia.

najpierw gospodarka

Jeszcze większym problemem jest priorytet gospodarki, wzrostu i rozwoju. Kiedy dla tych celów trzeba gdzieś poświęcić przyrodę pod budowę autostrady, rurociągu, lotniska czy innej inwestycji mającej służyć "rozwojowi", prawo dostosowuje się do tych "wyższych" celów. Używa się przy tym argumentu, że człowiek jest najważniejszy. Hipokryzję tego argumentu ukazuje nauka ekologii mówiąca, że wszystko jest ze sobą powiązane i zagłada dzikiej przyrody dotyczy także człowieka. Ponieważ jednak nie zrezygnowaliśmy z wiary w swoją uprzywilejowaną pozycję na Ziemi, łatwiej jest chronić gatunki niż ich środowisko. Naukowcom łatwiej jest opracowywać plany ochrony gatunku i badać ginący gatunek, niż chronić ekosystemy.
 
Jak więc widzimy ochrona przyrody jest ściśle limitowana nadrzędnymi celami rynku i nieco uzurpatorską pozycją, jaką sobie przypisaliśmy na naszej planecie. Zauważmy, że dyrektorami parków narodowych są w Polsce leśnicy, a nie przyrodnicy. W ten sposób zapewnia się, by nawet ochroną przyrody zajmowali się ludzie przygotowani zawodowo do gospodarki przynoszącej zyski na rynku. Wielu tych dyrektorów zmienia podejście do lasu i przyrody na bardziej ekocentryczne i wówczas popadają w konflikt z ministerstwem. Podobnie naukowcy, którzy zajmują się poznawaniem procesów napotykają na trudności w finansowaniu badań, które "niczemu pożytecznemu" nie służą. Dochodzi do tego aspekt oceny wydajności ich pracy, nie mający wiele wspólnego z cyklami w przyrodzie. Ktoś zajmujący się laboratoryjnym badaniem genetycznym muchówki może opublikować kilka referatów w ciągu roku, ktoś inny, badający procesy zachodzące w buczynie karpackiej potrzebuje kilku sezonów wegetacyjnych, podczas ewaluacji wypadnie więc znacznie gorzej od kolegi badającego muchówkę. Norweski filozof Sigmund Kvaloy już dawno temu zwrócił uwagę, że wąska specjalizacja pozwala ośrodkom decyzyjnym na podporządkowanie nauki celom wzrostu i rozwoju, a nie potrzebom życiowym.

rola nauki

Nauka może służyć różnym celom. Dziś nie ma już "czystej nauki". Badania naukowe muszą być finansowane, a sponsor oczekuje rezultatów, które pomnożą jego pieniądze. Sponsor związany z gospodarką będzie chciał od nauki uzyskać informacje pozwalające na zwiększenie zysków. Czym szybciej otrzyma rezultaty, tym lepiej. W przypadku łowiectwa może chodzić o wprowadzenie i zachowanie gatunków, na które można polować, a w przypadku leśnictwa o zachowanie tzw. ciągłości lasu, w którym przyrost masy drzewnej będzie najszybszy, a praca przy uprawie lasu będzie najłatwiejsza. Nic dziwnego, że dzisiaj ogromne pieniądze kieruje się na badania z zakresu inżynierii genetycznej, bo oczekuje się od tych badań wytworzenia odmian, które pozwolą na szybkie zyski. Zmodyfikowane genetycznie drzewa kilkakrotnie szybciej osiągną wiek rębny. Tu również szermuje się hasłami ekologii, uzasadniając, że genetycznie modyfikowane drzewa, odporne na wpływ owadów, pozwolą zrezygnować ze stosowania chemii. Dopiero szersza perspektywa, wskazująca na konsekwencje wprowadzania takich odmian dla całych ekosystemów, pozwala na ich krytykę.

filozofia

Pytanie o ochronę przyrody powinno wiązać się z pytaniem o cel tej ochrony. Jeżeli chcemy ochronić przyrodę dla większych zysków, wówczas wszystkie zabiegi gospodarcze w lesie powinny być temu podporządkowane, przy założeniu, że system się nie załamie. Tego jednak nie wiemy. Wiemy natomiast, że lasy naturalne, powstałe w wyniku tysięcy lat ewolucji są najbardziej stabilne. Co więcej, tempo ginięcia gatunków, które towarzyszy naszej gospodarce światowej zostało przez niektórych badaczy nazwane zmianą wektora ewolucji lub szóstą katastrofą. Na poziomie społecznym towarzyszy temu coraz większa przepaść między bogatymi i biednymi, którzy stanowią 80% populacji Homo sapiens i powodują coraz więcej kłopotów tzw. rozwiniętym cywilizacyjnie krajom.
 
Pytanie o ochronę przyrody wiąże się także z pryncypiami naszej cywilizacji. Czy naprawdę wierzymy, że jesteśmy, jako gatunek, mądrzejsi od przyrody i możemy lekceważyć ewolucję? Co oznacza opieka nad darem bożym w postaci bogactwa przyrody? Czy, na poziomie psychologicznym, możemy być szczęśliwi mając więcej dóbr wytworzonych przez człowieka, a zarazem coraz mniej zastanych przez nas zasobów dzikiej przyrody? Czy przyroda "dzika" ma dla nas pozarynkową wartość?
 
Wiele faktów społecznych ukazuje, że tak. Stąd biorą się, czasami dramatyczne, konflikty między obrońcami przyrody i jej eksploatatorami. Niestety, mechanizmy rynku nie potrafią sprostać tym wyzwaniom. Wiele ekologicznych fundacji i sponsorów wspiera takie projekty, które chronią jakiś gatunek, ale nie kwestionują pryncypiów wzrostu i rozwoju. Przyroda odpowiada na nasze postępowanie. Susze i powodzie, zmiany klimatyczne i ekologiczne katastrofy, a także wiele problemów społecznych są reakcją ekosystemu planety na postępowanie naszego gatunku. Ochrona przyrody bez perspektywy filozoficznej wydaje się więc bardzo ograniczona. Trudno nawet powiedzieć, czy jest to faktycznie ochrona przyrody, czy ochrona naszych przekonań. Czy my, ludzie, mamy już całą wiedzę, czy może powinniśmy uważniej słuchać przyrody i uczyć się od niej? Nie powinna nas zwieść pozorna siła jaką posiedliśmy, bo jest to przede wszystkim siła zniszczenia. Nie potrafimy stworzyć nawet źdźbła trawy, ale potrafimy zniszczyć ogromne połacie lasów deszczowych. Gradacja "szkodnika", który niszczy ogromną plantację monokulturowego lasu to nic innego, jak wyspecjalizowane szwadrony przyrody, które chcą zniszczyć sztuczny twór, obcy bogactwu różnorodności, jakie stworzyła ewolucja.
 
Oczywiście, odpowiedź na te pytania i zagrożenia nie jest prosta. Zmieniliśmy nasz świat, ale nadal to nie my jesteśmy tutaj gospodarzem. Rachunek ekonomiczny nie sprawdza się, kiedy chodzi o życie. Dlatego nie powinniśmy zrezygnować z głębokich pytań kim jesteśmy i czy kończymy się na zderzaku swoich samochodów, czy też naszą duszę stanowią też nielubiane wilki, niedostępne lasy i mokradła. Jeżeli wybierzemy tę drugą opcję, będziemy musieli je bronić, nawet jeśli będzie się to wiązało z koniecznością rezygnacji z priorytetów ekonomicznych. Dzisiaj świat zachodni stanął wobec wyzwań terroryzmu i przemocy. To bardzo poważne wyzwania, ale szermując hasłami wojny w ramach swojego gatunku łatwo przy nich zapomnieć, że toczymy także inną światową wojnę - przeciwko dzikiemu życiu. Ktoś kiedyś powiedział, że dzikie życie to wolność. Możemy wygrać wojnę z terroryzmem, a przegrać ze swoją wolną, prawdziwą naturą. Kto wie, czy światowy terroryzm nie jest także odpowiedzią na arogancję człowieka wobec uniwersalnych prawd przyrody.

Janusz Korbel

zdjęcia Janusz Korbel


[Poprzedni | Spis treści | Następny]